Cytaty z książki "Cmętarz zwieżąt"

Dodaj nowy cytat
Nie chcę, by Church kiedykolwiek umarł! To mój kot! Nie jest kotem Pana Boga! Niech Bóg sprawi sobie własnego kota! Niech weźmie sobie wszystkie koty, które zechce, i je pozabija, ale Church jest mój!
Chyba nie chcesz się tam wspinać, prawda?
O nie, szefie, czemu niby miałbym robić tak głupie rzeczy?
Doskonale. Ale przez chwilę bałem się już o ciebie, Lou. Bo to chyba najprostrzy sposób, byś ze złamaną kostką wylądował we własnej lecznicy, prawda?
Ależ naturalnie! Poza tym ściemnia się.
Przekonany, że zawarł już ze sobą absolutne porozumienie, Louis zaczął wspinać się na wiatrołom.
...śmierć przychodziła do domu i mówiła cześć, czasami jadła z Tobą obiad, a czasem czułeś jak gryzie Cię w tyłek".
Cycek to cycek, brzmiała jego teza, a cipa to cipa. Facetowi albo staje cały czas, albo w ogóle.
Luis potrafił jedynie odpowiedzieć, że cycek żony jest inny.
-Nie wiedziałem, że istnieje taki ból, taka jest prawda, wciąż przychodzi i przychodzi, i tak bardzo boli, Louis, nie można od niego odpocząć nawet kiedy śpisz, bo gdy zasypiam, śnię o tym raz po raz [...].
Proszę spróbować ironii, doktorze Creed-dobrze robi na wzmocnienie.
Miał wrażenie, że wędruje po wąskiej kładce ponad otchłanią szaleństwa. Otaczał go obłęd, trzepocząc cicho skrzydłami sowy, nocnego łowcy o wielkich złotych oczach: zmierzał wprost ku szaleństwu.
Za Gage'a - rzekł. - Za mojego syna, który mógł zostać artystą, olimpijskim
mistrzem w pływaniu, czy może nawet pierdolonym prezydentem Stanów Zjednoczonych.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl