Byliście kiedyś w miasteczku niemal idealnym? W miasteczku, w którym ludzie chodzą radośni, uśmiechają się do swoich sąsiadów i nie przeszkadza im to, że dzieci grają w piłkę pomiędzy blokami i od czasu do czasu wybiją komuś szybę? Nie? Zabiorę Was więc w podróż do takiego miejsca. Muszę Was jednak ostrzec, ponieważ to miasteczko – jak każde inne zresztą – ma swoją mroczną tajemnicę, o której nawet ci najstarsi i najodważniejsi lękają się wspomnieć, a ci najmłodsi na samą wzmiankę o niej uciekają do swoich łóżek pod kołdry, drżąc z przerażenia.
Jednak ta nienazwana przez nikogo groźba pozostaje w uśpieniu i daje ludziom żyć w spokoju, dopóki odpowiednie drzwi pozostają zamknięte. Budzi się czasami jedynie po to, żeby ziewnąć, warknąć i przewrócić się na drugi bok.
PS
Pamiętajcie tylko, żeby nie skrobać w nieodpowiednie drzwi. Grozę pogrążoną we śnie bardzo łatwo obudzić. A raz obudzona może prędko nie zasnąć znowu.