Maleńka wieś tuż przy wschodniej granicy Polski, gdzie zgodnie żyją i Polacy i Żydzi i Białorusini. Tu każdy moze liczyć na pomoc drugiego. W tej trochę sielankowej scenerii poznajemy Stefanię, która od kilku lat mieszka tu wraz z mężem i dziećmi. Początek powieści to spokój, tak bardzo potrzebny w naszym zabieganym świecie. Niestety wybuch II wojny światowej rujnuje wszystko. Początkowo mieszkańcy nie odczuwają wojennej zawieruchy jako czegoś co zagraża. Okupacja niemiecka jest jeszcze daleko. Zmiana nastepuje w momencie, gdy o ziemie upominaja się wschodni sąsiedzi.
Powieśc ta nasycona jest przyjaźnią, wsparcie sąsiedzkie to coś, co jest ważnym elementem i tu można na siebie liczyć. Choć oczywiście są wyjątki, gdzie armia rosyjska fascynuje do tego stopnia, że zanika człowieczeństwo.
Powieść toczy się dwutorowo, bo oprocz czasu teraźniejszego, są odniesienia do wydarzeń sprzed kilku lat, gdzie Stefania jest młodą kobietą. To pozwala zrozumieć niektore jej obecne decyzje.
Książkę czyta sie dobrze, choć czasy w niej przedstawiane nie należą do lekkich. Autorka wprowadziła wiele opisów codzienności ludzi mieszkających na tamtych terenach, co daje ciepły klimat i otula czytelnika, przygotowując jednocześnie do dramatycznych wydarzeń.
Cieszę się, że jeszcze przede mną dwie części tej wspaniałej sagi.