"Gdyby chłopcy nie istnieli musiałbym ich wymyślić" - pisze w swojej biograficznej powieści Christopher Isherwood, poświęcając najwięcej uwagi właśnie życiu miłosnemu. Gdzieś pośród tych męsko-męskich relacji wybrzmiewa klimat przedwojennego Berlina, zatłoczonych barów, ciasnych mieszkań. Isherwood jeszcze raz pragnie opowiedzieć czytelnikom o swojej młodości, o podążaniu za życiem zgodnym z własną naturą, o swobodnych i intymnych relacjach z mężczyznami, których nigdy nie ukrywał. Dużo miejsca poświęca także przemianom polityczno-społecznym lat 30. rysując szeroki obraz epoki tamtego okresu. Warto zwrócić uwagę jak ewoluowała i dojrzewała w pisarzu świadomość walki o własną orientację, jak z dnia na dzień stawał się bardziej dumny i nigdy nie ulegał własnemu wstydowi.
Choć usiadłam do tej biografii bez znajomości jego wcześniejszych powieści m.in "Pożegnania z Berlinem", czy "Pan Norris", na które tytuły często powoływał się właśnie w swojej książce, to po części mocno żałuję, bo odbiór treści byłby zgoła inny. Po samej lekturze poruszamy się w miarę chronologicznie, a autor raz po raz raczy nas fragmentami swoich książek dopasowując realne postaci do bohaterów. Dlatego też polecam wcześniej zapoznać się z choć jedną książką Isherwooda, by mieć lepszy obraz na wgląd w jego twórczość. Gdybym miała podsumować z czym postać Isherwooda będzie mi się od tej pory kojarzyć to zawarłabym ją w trzech hasłach - homoseksualizm, Berlin lat 30 oraz pisarz.