Budapeszt do momentu tej lektury kojarzył mi się przede wszystkim z popularnym kierunkiem turystycznym, z mniej węgierskimi Węgrami, z jakby uciekaniem od tak fantastycznej i ciekawej kultury, jak dobrze trafić jednak na twórczość Molnára, nawet będąc już w dojrzałym wieku, ze swoimi wszystkimi uprzedzeniami i tak po prostu dać się porwać "książce dla dzieci". Wiedząc wcześniej jedynie o tym, że należy się spodziewać bardzo smutnej sceny, dałem się zaskoczyć i mogłem odkrywać ten niepowtarzalny obraz Budapesztu sprzed ponad 100 lat, z tramwajami konnymi, w czasie kiedy ta dziś wielka Europejska stolica była jeszcze po prostu dużym miastem, a w oczach głównych bohaterów ograniczała się do kilku ulic, paru budynków, ogrodu botanicznego i rzeczonego Placu Broni. Wspaniała to była przygoda, bardzo polecam wydanie z wstępem/przedmową - Od autora Tadeusza Olszańskiego.