Zbiór świetnie napisanych, opartych na faktach opowiadań, których akcja rozgrywa się w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, czyli w okresie późnego PRL-u i w początkowym okresie transformacji. Lektura nostalgiczna, a zarazem pełna emocji i poczucia humoru. Wciągająca od pierwszej strony.
Wydanie książki ufundował Podlaski Instytut Kultury w Białymstoku jako nagrodę w X edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego „Tutaj jestem”.
SŁOWO O…
O prozatorskich miniaturach Sebastiana Markiewicza można powiedzieć, parafrazując samego autora, że jest ich dwanaście, a każda jak poemat. Mają one bardzo osobisty charakter. Przedstawiają czasy dzieciństwa umiejscowione w późnym PRL-u, czyli w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. Co ważne, ich autor zbywa milczeniem rozgrywające się wówczas ważne wydarzenia historyczne, skupia się natomiast na codzienności. Każdy, kto sięga pamięcią do czasów PRL-u, wie, że były one wyjątkowe, zanurzone w alkoholu i oparach tytoniowego dymu, przepełnione absurdami życia codziennego, ale w wymiarze międzyludzkim dalekie od powierzchowności i sztuczności, być może dlatego, że w ogromnej większości pozbawione telefonów i nieznające jeszcze internetu. „Mieliśmy mniej, ale byliśmy bardziej” – stwierdza w jednej z miniatur Markiewicz.
Peerelowska proza życia zdążyła już obrosnąć legendą dzięki kultowym serialom, takim jak „Alternatywy 4”, czy filmom także wyreżyserowanym przez Stanisława Bareję. Markiewicz twórczo sięga do tego wzorca, opisując warszawskie blokowisko i jego mieszkańców. Trzeba przyznać, że robi to w sposób mistrzowski. Nie ma w tych portretach fałszu, niepotrzebnego naddatku, egzaltacji czy łatwego sentymentalizmu. Uczuciowość tych opowiadań jest świetnie wyważona pomiędzy wzruszeniem i śmiechem.
Czytelnik może dać się zwieść niewielkim gabarytom książki. Choć to pozycja z gatunku tych chudszych, pełna jest postaci, zdarzeń, emocji. Gęstość tej prozy, jej sensualność powoduje, że świat przywołany przez autora staje się wręcz namacalny, z łatwością go sobie wyobrażamy i stajemy się jego częścią. Z pewnością pomaga w tym także doskonały słuch językowy autora. Proza Markiewicza to nie tylko forma, sięgająca po najlepsze realistyczne wzorce. Opowiedziane historie są także bardzo emocjonalne, a więc mają tę cechę, która jest niezbędna, by mówić o dobrej literaturze: nie pozostawiają czytelnika obojętnym. Zostają z nim także na dłużej, wywołując lawinę własnych wspomnień.
Katarzyna Kościewicz (jurorka konkursu „Tutaj jestem”)