Zmęczeni, ociekający potem, kończyliśmy kopać dół w piwnicy częściowo zburzonego domu przy Franciszkańskiej 8, by przygotować sobie kryjówkę, która miała łączyć się z kanałem. Była całą naszą nadzieją. [...] Dzikie wrzaski: ?Alle raus!" - wstrząsnęły nagle wszystkimi, którzy stali na podwórzu. To Niemcy. Przerażone dzieci zaczęły płakać i tulić się do swoich matek. Wszyscy chwytali przygotowane paczki, plecaki i ruszali w wyznaczone miejsca z opuszczonymi głowami, jak na pogrzebie. Wśród ogólnego zniszczenia, unoszącego się zewsząd zapachu spalenizny, przygnębieni ludzie, umęczeni wielotygodniową walką, chowaniem się po piwnicach, wyglądali jak kolumna niewolników z pradawnych czasów. Wykorzystując rozgardiasz, pojedynczo, tyłem, weszliśmy do piwnicy, w której znajdował się nasz schron. Pospiesznie przypadliśmy do ziemi, jakbyśmy chcieli zakopać się jak najgłębiej, jak najbardziej oddalić się od ludzkich oczu.