Robert Dworzański opublikował kilka pojedynczych wierszy. Nie istnieje na szczęście reguła, zgodnie z którą na decyzję o debiucie książkowym wpływ ma ilość publikacji. Ten zbiór nie miał w zasadzie tytułu. Jak zresztą wszystkie zamieszczone w nim wiersze. Uznałem jednak, że wyjęte z wiersza słowa najtrafniej określają autora. "Bogaty w samotność" to przejaw m.in. niezwykle po ludzku zmęczonej nadziei, to obraz walki z samym sobą, z życiem, chorobą w młodym wieku i zarazem bezsilnością. Poeta wielokrotnie daje wyraz goryczy, którą przeżywa. Szczególna wrażliwość pozwala mu widzieć każdą sytuację z uwzględnieniem dwóch stron wszystkiego - dobra i zła. Zło gromadzi się zawsze po stronie człowieka, dlatego roztacza się przed nim kraina rozczarowania. Robert nękany chorobą szukał ludzi, którzy znajdowali dla niego czas, potrafili wysłuchać, starali się zrozumieć. Szukał wspólnych słów, aby tworzyć z nich wiersze, zapełniać nimi zagubiony świat. Samotność wśród ludzi niejednokrotnie przewyższała jego możliwości i siły. Poezja, którą tworzył była pewnego rodzaju spowiedzią i tęsknotą do tego, czego nie dane było mu przeżyć. Kiedy jesienią 2002 roku kończyłem składanie almanachu poetyckiego "Światło cienia" wydanego przez Krośnieński Dom Kultury, Robert jako członek Klubu Literackiego KDK doręczył mi dwa wiersze. Jeden z nich, zamieszczony na końcu tego zbioru jest to wiersz, z którego treści można odczytać oswajanie się z drugim światem, o którym mówił, i z którym się jakby zaprzyjaźniał. Ten stan był wyjściem z ciągłego niepokoju, braku możliwości odnalezienia siebie, był przejściem w kolorze niebieskim. Tak sobie wyobrażał wnętrze swojej trumny lub grobowca. Tego samego dnia kiedy otrzymałem wspomniane wiersze, wieczorem Robert już nie żył, przeżywszy zaledwie 30 lat. Robert Dworzański dla tych, którzy go znali, na zawsze pozostanie człowiekiem nadzwyczaj wrażliwym, zagubionym, szukającym drugiego człowieka. Można to odczytać w tym pośmiertnie wydanym zbiorze poezji. Dla innych, jego krótkie i schorowane życie stanie się zapewne przystankiem myślowym, chwilą zadumy nad przemijaniem. Wacław Turek