W tej bimetalowej prozie jest wszystko, a nawet więcej. W każdej perspektywie: szerokiej i wąskiej, w szczególe i ogóle, patosie i grotesce, komizmie i obezwładniającym smutku. Być może bohater Adrian Knak ma wiele problemów, nie tylko życiowych, raczej sobie nie radzi albo jest mu trudno, podobnie zresztą jak całej naszej neurotycznej cywilizacji zachodniej. Jednak pisarz Waldemar Bawołek niczego się nie boi. Zgodnie z tytułową zapowiedzią klei materie o różnych właściwościach: przygody i antyprzygody, wątki wysokie z popularnymi, w kompozycji używa szybkiego montażu niczym w kinie akcji, równocześnie zaskakując oryginalnym, nieśpiesznym językiem poetyckim. I świetnie mu się to udaje.