W pierwszej chwili byłam pewna, że książka nie spodoba się ludziom wierzącym, gdyż postacie niosą wieść, że w świętych miejscach, odpowiednio ozłoconych mają prawo dziać się cuda. Przyrównują je do Częstochowy i Lichenia, gdyż tam księża wciąż prowadzą te same nauki, wciąż pobierają pieniądze, by dokładać wiarygodności w cuda i głoszą, że jedynie tam mają prawa się wydarzać. Ciekawie wypowiadał się o pacierzu i faktycznie mnie trochę zainteresował. Jednak z drugiej strony ludzie niewierzący tym bardziej nie wezmą ją za prawdę i dlaczego tak uważam, to przekonacie się już do trzeciego rozdziału włącznie. Autor zebrał tutaj fakty za i przeciw, dopowiadając, że wiarę można stracić tylko wtedy, kiedy wierzy się w określone rzeczy, głoszone przez lata przez kapłanów, a później sami stoją nad cudem i nie wierzą, że takie coś ma prawo się wydarzyć. Co ciekawe, będąc świadkiem czegoś, porzucili sutannę i nikt nie wie dlaczego.
Ogólnie motywem przewodnim jest tu wiara, a raczej objawienie pewnego człowieka, który jest przekonany, że sam Bóg do niego przemówił. Jest też starsza kobieta, która już raz umarła i ożyła dzięki wierze w Jezusa. Co na to wszystko ksiądz, który jest przekonany, że inni ludzie oszukują? Dlaczego ktoś tu zginął? Czego takiego dowiedział się wysłannik kapłana, że ktoś się go pozbył?
Książkę czyta się przyjemnie, choć starałam się zdążyć za sarkazmami rzucanymi przez innych. Co ciekawe, sam ich sens miał być jak z kabaretu, czyli rozśmieszyć czytelnika, ale z drugiej strony, kiedy się nad tym zastanawiałam, wyglądało to na prawdę. Zostały tutaj poruszone tematy wiary i pieniędzy i nie ukrywam, że czasami miałam podobne myśli. Ja byłam nauczona, że Bóg jest wszędzie, jednak ile i jak długo trzeba się modlić, by nasze prośmy zostały wysłuchane? Dlaczego niektórzy wierni nie mogą dostąpić cudu? Nie wiem czy to taki mój traf, ale ogólnie mało jest kryminałów dotykających spraw wiary. Tutaj było to ciekawie poprowadzone, gdyż policja na czas śledztwa starała się oddzielić to w co wierzyli od tego, czego się dowiedzieli. Prawdziwą zagadką był policjant, który wcześniej był księdzem. Miał inne zdanie niż inni, lecz starał się trzymać dowodów. Same postacie nie były zbytnio przedstawione, gdyż najważniejszy był temat wiary i cudów widzianych przez mieszkańców małej wioski. Ciekawie było czytać obie strony wiary, tym bardziej, że sama kiedyś nad tym myślałam. Ze swojej strony bardzo ją polecam:-)