Edmund de Waal, znany brytyjski ceramik i pisarz, zabiera czytelnika w intymną podróż tropem porcelany, wielkiej fascynacji swojego życia. Aby poznać tajemnice „białego złota”, początkowo planuje odwiedzić „trzy białe wzgórza”: w Chinach, Niemczech i Anglii. Z czasem jego poszukiwania zmieniają się w podróż dookoła świata, podczas której artysta odwiedza nie tylko warsztaty i fabryki, ale także komnaty alchemików; poznaje nie tylko losy filiżanek i porcelanowych figurek, lecz również dzieje ludzkich namiętności, pragnienia bogactwa, doskonałości i czystości. De Waal ma ogromny dar odnajdywania piękna – zarówno w przedmiotach, jak i w słowach. O tym właśnie jest jego książka: to bardzo plastyczny, liryczny i intrygujący zapis historii poszukiwania piękna. W "Zającu o bursztynowych oczach", swojej pierwszej książce, de Waal zrekonstruował rodzinną historię, posługując się opowieścią o kolekcji japońskich bibelotów. W "Białym szlaku" droga prowadzi do źródeł porcelany, bliskiej sercu autora, z zawodu garncarza, którego „domeną” są „białe miseczki”. "Biały szlak" zaczyna się i kończy w Jingdezhen, chińskiej kolebce porcelany. Zataczając krąg, autor ewokuje kształt garncarskiego koła i swojej „białej miseczki”. Wszystko jest bowiem na tym świecie ciekawe, ale musi się nam trafić przewodnik pokroju de Waala, fachowiec i pasjonat, piszący o sobie i przemierzanej drodze tak bezpretensjonalnie i żwawo, że ożywają wspomnienia o własnych wojażach i budzi się tęsknota za nowymi podróżami. Nową książkę de Waala polecam miłośnikom porcelany i podróży szlakiem własnych namiętności, amatorom bieli i minimalizmu w sztuce oraz entuzjastom rzemiosła. Jego czas kończy się nieubłaganie, bo w dobie wirtualnej giną manualne zawody i zdolności. "Biały szlak" to nostalgiczny znak epoki – pożegnalne elogium na cześć rzemiosła. - Ewa Kuryluk De Waal jest mistrzem opowiadania historii niewielkich przedmiotów. Tylko on potrafi tak przenikliwie spojrzeć na porcelanową zastawę. To jego mała obsesja – bo w końcu ilu jest na świecie ludzi, którzy przed snem nie liczą baranów, lecz porcelanowe filiżanki? - Thessaly La Force, „The New Yorker”