Dawno, dawno temu, gdy na świecie był tylko jeden podatek „dziesięciną” przez prosty lud zwany, żył sobie pewnego razu bardzo zdolny, acz i bardzo ubogi, młodzian o dźwięcznym imieniu Julek. W taki to o to nietypowy, baśniowy sposób rozpoczyna się kolejna książką opublikowana przez doświadczonych psychologów, którzy od 1989 roku zajmują się m. in. przeprowadzaniem treningów, szkoleń oraz doradztwem psychologicznym. Autorzy odeszli tym razem od klasycznej formuły poradnikowej i stosując zasadę „bawiąc uczyć – ucząc bawić”, napisali zabawną baśń, gdzie pradawne a wielce uczone smoki stały się mentorami dla przygniecionymi porażkami Julka. Każdy handlowiec, każdy sprzedawca wie, że w jego zawód wpisane są niepowodzenia i porażki. Umiejętność radzenia sobie z nimi jest kluczem do osiągania sukcesów zarówno w pracy zawodowej, jak i w życiu codziennym. Zdaniem autorów, aby móc stawiać czoło trudnościom, konieczna jest praktyczna umiejętność wykorzystania naukowo potwierdzonych osiągnięć z psychologii (np. z psychologii kognitywnej) a na szczególną uwagę zasługuje koncepcja wybitnego psychologa amerykańskiego, prof. Martina Seligmana, co właśnie proponują smoki, szkoląc nieszczęsnego – aczkolwiek bardzo dzielnego – Julka. A smok to nie byle jaki! Smok ów bywa i okrutny, ale zaiste w niezwyczajny sposób. Nijakich dziewic już nie żąda a za baraniną też nie przepada, bo mu się siarką po niej odbija. Przenikliwością tylko swą nieludzko onieśmiela, albowiem każdą głupotę i brak kompetencji wyłupiastymi gałami wypatrzy i wielgachnymi nozdrzami wyczuje. Częstuje on prawdą a to danie nie każdemu smakuje, oj nie każdemu. /.../ Jedni mówili, że Smok ten ponoć trzy głowy miał, która każda pod innym imieniem była znana. Drudzy znowu na wszystkie świętości zaklinali się, że to były trzy oddzielne smoki a jeno do takiej perfekcji doprowadzili pracę zespołowa, że na życzenie efekt synergii powstawał, który niczym piorun kulisty spadał na nie, że jednym smoczyskiem się stawali i to nie z trzema a z dziesięcioma łbami od razu. Różne pletli na temat tego stwora niestworzone rzeczy, ale jedno, co wydało się pewne Julkowi, to to, że łby ten smok miał nie od parady, bo jedna głowa drugiej głowie koszty robiła, wystawiając sobie wzajemnie faktury, gdy czas płacenia danin nadchodził. A dlaczego pradawne i wielce uczone smoczyska kazały swojemu kursantowi szczury ułowić, o tym przekona się sam Czytelnik. Milej lektury i… nauki!