Dla mnie baśnie zebrane i skrzętnie spisane przez braci Grimm kojarzą się nierozerwalnie z dzieciństwem. Czytała mi je na dobranoc mama a gdy tylko sama nauczyłam się czytać, już zawsze były ze mną. Mam w swojej biblioteczce wiele różnych wersji pojedynczych baśni, ale także kilka zbiorów, które dałam swoim dzieciom i wnukom. Gdy otrzymałam na imieniny kilka lat temu ten zbiór, który bardziej przeznaczony jest dla dorosłych, bez tych wszystkich łagodniejszych wersji, byłam tą książką wręcz zachwycona. Co jakiś czas ją sobie czytam i przeglądam swoje ulubione baśnie... a potem zaznaczam te, które mogę ze spokojem przeczytać swoim wnukom. Co prawda, one znają większość tych baśni, lecz i tak lubią gdy im czytam. Mam nadzieję, że będą je tak samo lubić do późnej starości, żeby czytać potem swoim wnukom...
Chociaż wydaje mi się teraz, że niektóre z tych baśni są może nieco straszne, z dreszczykiem, ale ja będąc dzieckiem lubiłam się bać, nie robiło na mnie zbytniego wrażenia to, że na przykład wilk połknął Czerwonego Kapturka i Babcię, jakoś to było takie naturalne i możliwe..., jednak po latach staram się jakby ochronić swoje wnuki przed bardziej strasznymi opowieściami. Może niepotrzebnie, lecz może to jest taka natura babci...