"Bo zawsze na początku każdego ludzkiego, zdawałoby się, niewiarygodnego czynu istnieje bajka. A potem ludzie swoim talentem i swoją siłą zamieniają tę bajkę rzeczywistość."
Wielokrotnie wspominałam, że lubię baśnie, bajki i bajeczki, więc nikogo pewnie nie zdziwi, że ponownie się zabrałam za czytanie takiej właśnie książki...
Tym razem z mojej starej biblioteczki wnuki przyniosły mi "Baśnie" Jerzego Afanasjewa, to dość stare wydanie, które kupiłam dawno temu córce. Teraz czas zapoznać moje wnuki z nieco innymi bajkami, mniej znanymi, co oczywiście nie znaczy, że gorszymi...
Myślę, że odbiorcami bajek są nie tylko najmłodsi czytelnicy, bo w każdym z nas, mimo upływu lat, ciągle gdzieś w środku i tak siedzi dziecko, nawet jeśli się do tego nie chcemy przyznawać. A czytanie baśni, bajek i bajeczek pozwala nam wrócić do minionych już lat, wspominać dziecięcy czas...
Tak jak we wszystkich baśniach, tu również autor stosuje typową zasadę, że przenosi czytelnika w inny, bardziej fantazyjny, baśniowy świat, gdzie nie liczy się czas i miejsce akcji, gdzie panuje niesamowita atmosfera oraz czytelnik ma okazję poznać co jest dobrem a co złem i chociaż nie zawsze to dobro musi zwyciężać, to może dowiedzieć się wielu prawd o naturze ludzkiej (i nie tylko). Autor wskazuje również prawdy o świecie, tym rzeczywistym, chociaż pokazane w świecie fantazji.
"Panna fontanna", "Lampa i słowik", Fałszywe łzy", "Gitara", :Ojczyzna" i "Zegarowy król...