"… Schodzi Alladyn, lękiem przejęty,
w labirynt długi, ciemny i kręty.
„To ja, Alladyn!” – szepcze – a brama
wnet się bez szmeru otwiera sama,
bo tylko chłopiec tego imienia
miał jeden prawo zejść do podziemia.
Szedł przez cudowny ogród baśniowy,
gdzie blask się sączył z pereł różowy.
Dziwny to ogród i tajemniczy
i niepodobny do innych w niczym.
I znów następne drzwi się rozwarły,
gdzie kwitły drzewa krępe jak karły,
a wśród zieleni, na podziw oczom,
klejnoty barwą lśniły uroczo."
w labirynt długi, ciemny i kręty.
„To ja, Alladyn!” – szepcze – a brama
wnet się bez szmeru otwiera sama,
bo tylko chłopiec tego imienia
miał jeden prawo zejść do podziemia.
Szedł przez cudowny ogród baśniowy,
gdzie blask się sączył z pereł różowy.
Dziwny to ogród i tajemniczy
i niepodobny do innych w niczym.
I znów następne drzwi się rozwarły,
gdzie kwitły drzewa krępe jak karły,
a wśród zieleni, na podziw oczom,
klejnoty barwą lśniły uroczo."