Choć dziś w Polsce nazwisko Ewy Frysztak niewiele mówi, za granicą jej plakaty stanowią gratkę dla kolekcjonerów. Z rozmowy z Januszem Górskim wyłania się portret nieprzeciętnej kobiety: mistrzyni okładek PIW-u, eleganckiej damy w naszyjniku z pereł, klnącej jak szewc, a przy tym osoby twórczej i niezależnej. Jej barwnym życiem (trzech mężów, stolik w Kameralnej obok stolika Marka Hłaski, przyjaźnie z najwybitniejszymi polskimi grafikami) można by obdzielić kilka biografii.
Najważniejsze są jednak jej prace, zwłaszcza tworzone od lat pięćdziesiątych okładki książek – to rysowane zamaszystym gestem, z werwą i rozmachem, to znów skonstruowane z imponującą dyscypliną. Twórczość Ewy Frysztak jest odpowiedzią na docierające do PRL-u echa modernistycznego projektowania, bardzo charakterystyczną, pomysłową – i aż do dzisiaj zapomnianą. Ponad dwieście reprodukcji z jednej strony przybliża czytelnikowi wizualną atmosferę świata polskiej książki sprzed kilku dekad, a z drugiej stanowi świadectwo wyjątkowego talentu.