KOCICA I KSIĘŻYC
Była sobie raz kocica,
Co tęskniła do księżyca.
W letnie noce po kryjomu
Uciekała oknem z domu.
Na kominie siadywała,
Do miesiączka wciąż wzdychała.
Taka śliczna srebrna kula,
Która się po niebie turla,
Gdyby schwytać ją w pazurki,
Potem stoczyć szybko z górki,
No i zajrzeć do środka,
Na pewno jest bardzo słodka.
Może mysz tam na mnie czeka,
Pełno boczku, polędwicy
I słoninki dla kocicy.
Była sobie raz kocica,
Co tęskniła do księżyca.
W letnie noce po kryjomu
Uciekała oknem z domu.
Na kominie siadywała,
Do miesiączka wciąż wzdychała.
Taka śliczna srebrna kula,
Która się po niebie turla,
Gdyby schwytać ją w pazurki,
Potem stoczyć szybko z górki,
No i zajrzeć do środka,
Na pewno jest bardzo słodka.
Może mysz tam na mnie czeka,
Pełno boczku, polędwicy
I słoninki dla kocicy.