Pierwsza misja załogowa na Europę – księżyc Jowisza - w celu pobrania próbek i gromadzenia danych, a także zapewnienia sławy, rozgłosu i miejsc w podręcznikach do historii. Co może pójść nie tak?
Kapitan Maryam „May” Knox budzi się ze śpiączki na opustoszałym statku. Nie pamięta znacznej części ostatnich miesięcy, nie wie co stało się z pozostałymi członkami załogi ani w jaki sposób awarii uległ Hawking II, którym miała dowodzić i bezpiecznie powrócić na ziemię. Opar niepamięci spowija także tajemniczą chorobę, której ofiarą padła May i karygodne wręcz dziury w logach SI. Kapitan musi szybko się opanować i zacząć działać inaczej ona również zginie w kosmicznej próżni.
Czy May uda się powrócić do domu? Czy mając do pomocy tylko sztuczną inteligencję i odległego od setki kilometrów męża naukowca pani kapitan zdoła naprawić statek i odkryć kto stoi za jego zniszczeniem?
Autor - S.K.Vaughn czyli tak naprawdę Shane Kuhn, bo to on kryje się pod okładkowym pseudonimem, w swojej powieści mocno wybiega w przyszłość. Boże Narodzenie roku 2067 jawi się jako świat jednocześnie niezmieniony i drastycznie inny. Choć ludzi nękają te same problemy co dziś, to technika (w ograniczonym zakresie) mocno poszła do przodu. Pierwsza załogowa misja na Europę przenosi czytelników w mroczną, niegościnną próżnię kosmosu i do prywatnych biur NASA, gdzie jak łatwo się domyśleć, rządzą pieniądze i polityka.
Astronautka jest powieścią ciekawą, jednak niezbyt odkrywczą. W trakcie czytania nie czułam dreszczyku podekscytowania na myśl o rozwiązywaniu tajemnic, bo no cóż… nie były one tajemnicze. Akcja książki na tyle przypomina klasyczne powieści i filmy o kosmicznej tematyce, że czytelnik bez trudu domyśla się, kto jest czarnym charakterem i kto [przetrwa tę kosmiczną zawieruchę.
Choć zaciekawił mnie wątek podróży w kosmos i rozwoju techniki, która pozwalałby wybudować tak zaawansowane statki kosmiczne, to jednak świat przedstawiony jako tło wydarzeń, wydaje się niedopracowany. Z jednej strony mamy te właśnie kosmiczne pojazdy, które w odległe krańce galaktyki potrafią polecieć i wrócić w kilka miesięcy, mieszcząc na swoich pokładach wszystko co potrzebne do komfortowej podróży, łącznie ze sztuczną grawitacją czy sztuczną inteligencję, która jest właściwie żywym, uczących się i myślącym organizmem z drugiej zaś na ziemi nie zmieniło się zbyt wiele. Ludzie wciąż używają komórek, samoloty dalej władają przestrzenią powietrzną a domy opieki to powolne umieralnie...
Podsumowując Astronautka to nie jest zła powieść, ale nie zmieni drastycznie waszego życia. Zapewni wieczór czy dwa rozrywki i przeniesie was w zimny, niegościnny kosmos, pełen asteroid, śmieci i porzuconych zwłok, ale to tyle. Ja daję jej 6/10, o tym czy macie ochotę po nią sięgnąć, musicie zdecydować sami.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
Wydawnictwu Świat Książki
#współpracabarterowa
#współpracarecenzencka
#współpracareklamowa