Oparta na prawdziwych życiorysach opowieść o stracie i wojnie. O odwiecznym konflikcie między żądzą zemsty a wybaczeniem, o ratowaniu duszy albo podążaniu za mrokiem.
Historia, którą opisuje Colum McCann toczy się w różnych latach i jednocześnie w tych samych. Jest jak odliczanie przed wybuchem, strzałem, śmiercią, od jeden do pięćset i od pięćset do jeden. Albo odliczaniem od chwili, gdy opadnie kurz i ustanie huk, kiedy padną ciała i wojna znów bezlitośnie wkroczy w życie Ramiego i Basira.
A zatem to opowieść o wojnie i konflikcie izraelsko-palestyńskim i równocześnie (bo McCann stawia tu wyraźne znaki równości, nie gloryfikuje ani nie umniejsza żadnego z wątków, nie popiera żadnej ze stron, nie staje w kontrze, nie ocenia, czy to wojna sprawiedliwa czy wyzwoleńcza; oskarża ale nie moralizuje) o przyjaźni tych, którzy pozornie nie mogliby się zaprzyjaźnić; Ramim i Basirze i córkach, które stracili.
Nie ma tu banałów. Autor nie popada w ckliwe tony. Opisuje żałobę po śmierci dziewczynek, pokazuje paradoksy wojny, mówi, że trzeba wierzyć w człowieka. Jedna z córek ginie w zamachu, druga w trakcie strzelaniny z udziałem izraelskich żołnierzy. Izraelczyk i Palestyńczyk, których dzieli więcej, niż mogło kiedykolwiek łączyć, prowadzą czytelnika przez świat, który był „przed” i który jest „po”, aż do chwili, gdy ich drogi się zeszły. Od ciasnych uliczek Jerozolimy, po waszyngtońskie gabinety, od blokad na drogach i stref kontrolnych, po przepełnione więzienne cele i ukryte gdzieś w górach jaskinie.
To, co w „Apeirogonie” urzekało dodatkowo, to wplecione w historię metafory, odwołania do świata baśni, legend, literatury ale i przyrody (stąd widoczne na okładce książki ptaki). Dzięki nim nielekka przecież w treści i niełatwa w odbiorze książka, staje się piękna sama w sobie. Jest jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną. Polecam.
Książkę, jak zwykle fenomenalnie, przetłumaczyła Aga Zano.