Pewnego sierpniowego dnia 1951 roku Antonio Ruffini, rzymianin, mąż i ojciec, 44-letni kierowca i handlowiec przeżył coś, co na zawsze zmieniło nie tylko jego życie. Tuż przy via Appia, po wcześniejszym spotkaniu z Maryją, otrzymał stygmaty na dłoniach. Po pewnym czasie znamiona męki Chrystusa pojawiły się na jego stopach, boku i głowie. Stygmaty były wielokrotnie badane przez lekarzy z włoskich klinik. Nikt nie potrafił wytłumaczyć ich pochodzenia ani faktu, że nie znikają, nie zabliźniają się, w rany nie wdaje się zakażenie, a krew płynie z nich w określonych okresach roku.Antonio Ruffini podjął się wielu apostolskich dzieł, nieustannie pomagał ludziom, którzy zgłaszali się do niego całymi tysiącami, cudownie uzdrawiał z chorób, wspomagał w trudnościach. Posiadał dar bilokacji, dzięki któremu odwiedzał potrzebujących w innych częściach świata. Wyjechał na misje do Ghany tuż po uzyskaniu przez ten kraj niepodległości. Spotkał się ze świętym ojcem Pio i błogosławionym papieżem Pawłem VI, którzy potwierdzili autentyczność jego darów i misji