Całą historię polskiej polityki po 1989 roku Ludwik Dorn oparł na schemacie walki Trzeciej RP z Czwartą. Gdzie III RP symbolizuje państwo słabe, niezdolne do realizacji dużych projektów, zaś IV RP jest próbą jego naprawy. Kto jednak uzna, że walka z III RP polega na walce z postkomunistycznym układem, bardzo się pomyli. Tak przedstawiono tę ideę w bieżącej walce politycznej. Jednak prawdziwa intencja była inna. Dość powiedzieć, że za największego wroga III R, dużo groźniejszego od Jarosława Kaczyńskiego, uważa Dorn premiera Leszka Millera. Jedynego polityka w dwudziestoleciu, który nie tylko chciał wyrwać państwo ze stanu bezsiły, ale stoczył o to wielką polityczną wojnę. W tej brawuro opowiedzianej historii potrzebę skutecznego państwa widziało zaledwie trzech polityków: Kaczyński, Michnik i Miller. A samą ideę IV RPO zrozumiało jeszcze tylko dwóch - Kwaśniewski i Tusk. Ale uznali, że budowa silnego państwa przekracza możliwości polskiej polityki.