Język poezji Antoniego Pawlaka, z tomu na tom, rafinuje ze zbędnych błyskotek. Otrzymujemy wysokooktanowe zapisy doświadczenia erotyzmu i polityki. Te dwie dominanty tematyczne gwałtownie przyspieszają w każdym wierszu książki. Pawlak zdaje się być dziś poetą reaktywnym, nie stroniącym od ostrego komentarza społecznego. Jednocześnie zachowuje podziwu godną optykę prywatności nie zgłaszającej pretensji do zideologizowanej filipiki tak charakterystycznej dla tzw. "poezji zaangażowanej".
Pawlak angażuje wiersz po swojej stronie widzenia procesów społeczno-historycznych, w czym dochowuje wierności korzeniom własnego pisania. Kontrapunktuje swój temperament polemiczny intymnym brzmieniem wierszy dziejących się we dwoje, w małej przestrzeni prywatnej rozmowy, w zakamarku kuchni, gdzie dopala się papieros, miłość i życie. W tym konkretnym czasie, miejscu i języku, w tej przygodnej ojczyźnie wiersze Antoniego Pawlaka są wciąż tym samym, niepodrabialnym głosem samotności długodystansowca, który ze wszystkich egzystencjalnych wiraży wychodzi wprost na horyzont literackiej pełni. Ta książka nie rozgrzesza, nie niesie pocieszenia. Nic nie ułaskawia.