Bohaterów serii „Prywatne imperium” autorstwa Melanie Moreland miałam już okazję poznać przy okazji lektury pierwszego tomu. Historia może nie okazała się literaturą wysokich lotów, ale losy trzech przyjaciół — Bentleya, Aidena i Maddoxa, wciągnęły mnie na tyle, że postanowiłam w niedalekiej przyszłości zapoznać się z kolejnymi tomami. Jak myślicie, czy historia Aidena okazała się lepsza od tej, której głównym bohaterem był Bentley? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Zacznę od tego, że Aiden to mężczyzna, który przed poznaniem swoich dwóch najlepszych przyjaciół nie miał łatwego życia. Jego rodzinny dom był pełen przemocy i pogardy, co odcisnęło potworne piętno na jego sercu. Czy komuś uda się przedrzeć przez mur, który zbudował wokół siebie?
Jedno jest pewne, jedyną kobietą, która zechce podjąć się tego trudnego wyzwania, jest Cami. Dziewczyna, która potrafi dostrzec jego prawdziwe, skrzętnie skrywane przed światem oblicze. Czy Aiden zaryzykuje i da szansę tej miłości? Po odpowiedź na to pytania odsyłam was do lektury.
Muszę przyznać, że pomimo iż w pierwszej części bardzo polubiłam Aidena i byłam przekonana, że jego historia będzie bardziej interesująca niż ta należąca do Bentleya, mocno się rozczarowałam. Niestety, chociaż fabuła drugiego tomu „Prywatnego imperium” zapowiadała się świetnie, autorka spektakularnie spartoliła sprawę, rozpoczynając i nie kończąc niektórych wątków.
W „Bentleyu” postać Aidena mocno mnie zaintrygowała, była owiana nutką tajemnicy, co sprawiło, że zechciałam go bliżej poznać. Jednak w tej odsłonie coś wyraźnie poszło nie tak, bo główny bohater został pozbawiony tego, co było w nim najlepsze, przez co miałam wrażenie, że Aiden z „Bentleya” i Aiden z „Aidena” to zupełnie inne postacie.
Chociaż początkowe rozdziały dawały nadzieję na to, że fabuła tej historii mnie porwie, niestety tak się nie stało. Momentami książka była wręcz nudna i tak naprawdę dopiero pod koniec zaczęło się coś dziać. Szkoda, bo przed sięgnięciem po tę książkę, byłam przekonana, że będzie to najlepsza część, a tak pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że być może historia Maddoxa będzie tą, która skradnie moje serce. A jeżeli tak się nie stanie, to zawsze pozostaje jeszcze czwarta odsłona serii należąca do jednego z pracowników BAM — Reida.