Sama książka niezwykła, ale jakże dziwne są także losy jej wydawania w Polsce. Oto Anna Bojarska, pisarka bez dwóch zdań wybitna pisze Agitkę w roku 1982 w czasie stanu wojennego. Książka ma się - oczywiście - ukazać w drugim obiegu. Jednak tak się nie dzieje - Agitka okazuje się dziełem w sposób oczywisty nie do przyjęcia dla władz PRLu, ale także dla opozycji demokratycznej. Musi minąć kilka lat by dopiero w roku 1987 ukazała się nakładem krakowskiej Oficyny Literackiej. Ale i to dopiero historia: inni szatani tam byli czynni, ale czyż to symboliczne wręcz dla tej książki o zdradach i oszustwach, o spiskach i o tych co pociągają za sznurki, wydarzenie nie musiało się Agitce przydarzyć. Wiele wskazywałoby na to, że Anna Bojarska powinna być uznaną autorką tzw. głównego nurtu, ale jej przekora spowodowała, że w sposób bardzo ostry zaatakowała lewicową, acz opozycyjną wobec PRL-u inteligencję, ukazując nie tylko jej uwikłania, ale i intelektualną miałkość. Kolejny zatem paradoks wynikający z powodu Agitki - Bojarska wpadła w ramiona prawicy. Warto przeczytać tę powieść, całkowicie odrywając się od politycznych podziałów, bo to po prostu świetna literatura.