Nieeee, chyba przestaję lubić Agathę i to mówię zupełnie poważnie. Takiej Agathy to ja nie chcę, zresztą i cała ta część stała się jakimś mało smacznym romansidłem, z ledwie zaznaczonym morderstwem. A śledztwa to tam w ogóle nie było. Ani policjant niby to dochodzenie prowadzący, ani wścibska Agatha zupełnie się tym razem nie popisali. No i to ciągłe mijanie się Agathy z ukochanym Jamesem Laceyem, robi się coraz bardziej nudne. Cała seria robi się coraz bardziej rozwleczona, nudna i skręcająca zupełnie nie w tę stronę, za którą ją na początku polubiłam.