Zawsze istnieli mistrzowie mądrości, do których udawano się po dobroczynną naukę, po słowo zachęty czy pociechy, po zdanie mogące służyć jako zasada życia i myślenia. I zdarzało się czasem, że takie słowa zostały przekazane potomności i poprzez wieki odnosiły zbawienne skutki. Tak dzieje się z naukami najsłynniejszych spośród mnichów egipskich IV i V wieku, których nazywamy Ojcami Pustyni. Ci ludzie, którzy oddzielili się od innych przez życie surowe i prowadzone na uboczu, wyróżnili się także wśród podobnych sobie wyjątkowymi zaletami i cnotami. Uznani zaś za zdolnych do pouczania i prowadzenia innych, otrzymali tytuł starców, i to niezależnie od ich wieku. Zgodnie ze zwyczajem, który istniał także i w innych środowiskach (na przykład w tradycji żydowskiej wśród uczniów proroków) – ich uczniowie uważali się za ich duchowych synów i nazywali ich ojcami. Słowo jednak, którego normalnie używali, by się do ojców zwrócić albo o nich mówić, jest obce: było to aramejskie słowo abba. Już samo to słowo wystarczyłoby, żeby zasugerować całkowicie wyjątkowy i oryginalny charakter relacji między mistrzem i uczniem. U ludzi, których mową ojczystą był język koptyjski lub grecki, zdumiewa przyjęcie semickiego słowa na wyrażenie synowskiej zależności od mistrzów duchowych.
Pozostawiając na uboczu późniejszy rozwój znaczenia tego słowa (w tym fakt, że w dzisiejszym języku francuskim ‘abbé’ oznacza księdza) zajmijmy się pełnią jego sensu pierwotnego. Mnisi egipscy znaleźli go w Nowym Testamencie, gdzie zjawia się on trzy razy. W przekładzie koptyjskim tak samo jak w tekście greckim słowo to zawsze poprzedza swój przekład, podobnie jak i w łacinie czytamy: ‘Abba – Pater’. W tych trzech miejscach, w których go użyto, słowo to zjawia się zawsze w wołaczu i zwracane jest do Boga bądź przez Jezusa (Mk 14,36), bądź przez Ducha obecnego w naszych sercach (Ga 4,6; Rz 8,15). Z tego pierwotnego kontekstu słowo to musiało zachować skojarzenie ze zwrotem skierowanym do Ojca przez Chrystusa w Duchu Świętym. Można więc niewątpliwie przypuszczać, że uczniowie, którzy ten tytuł nadawali starcom, chcieli przez to wyrazić duchowy charakter ojcostwa, które im przypisywali, i jego głęboki związek z ojcostwem Bożym. Użycie tego tak niezwykłego terminu pozwalało więc w jakiś sposób nie sprzeciwiać się zakazowi Chrystusa: Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem, jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie (Mt 23, 9).
Z chwilą gdy obecność Ducha Bożego ujawniała się w którymś z mieszkańców pustyni, można było szanować go ze względu na Boga i nazywać go abba. Ta obecność okazywała się przede wszystkim przez dar słowa. Ostatecznie więc abba nie znaczy nic innego niż: ojciec duchowy, przez którego Bóg mówi. Św. Hieronim pisał o mnichach egipskich: „Makary, Pambo, Izydor i wszyscy inni, których tam nazywają ojcami, ponieważ Duch Święty mówi przez nich”. Pojmen nazwał Agatona „abba”, chociaż Agaton był jeszcze całkiem młody, gdyż twierdził: „Mowa jego każe go nazywać ‘abba’”. Abba Mojżesz któregoś dnia zobaczył Ducha Świętego zstępującego na jego ucznia Zachariasza; odtąd zaczął zwracać się do niego, jak do swego ojca duchowego: „Powiedz mi, co mam robić... bo widziałem Ducha zstępującego na ciebie i od tej chwili czuję konieczną potrzebę, by się ciebie radzić”.
Takie jest pochodzenie apoftegmatów i sekret ich niezwykłej popularności we wszystkich czasach i we wszystkich krajach. Pierwsi pustelnicy egipscy, zaprowadzeni przez Ducha na pustynię śladem Jezusa, zostali napełnieni Jego darami i stali się dla swych braci żywymi obrazami świętości, mądrości, dobroci i miłosierdzia Bożego. Chociaż spragnieni ciszy i samotności, czuli się odpowiedzialni jedni za drugich i zobowiązani do wzajemnego udzielania sobie pomocy na drodze do zbawienia. Ci dziwni ludzie, których się chętnie oskarża o indywidualizm, jeśli już nie o egoizm, w rzeczywistości dali dowody niezwykłego poczucia ludzkiej i chrześcijańskiej solidarności. Zbiór ich apoftegmatów, który nam został przekazany, świadczy o tym bardzo wyraźnie. Będąc bogatym źródłem informacji o życiu dawnych mnichów, są one jeszcze ciekawsze same w sobie, jako świadectwo z pierwszej ręki o tym, w jaki sposób Ojcowie Pustyni sprawowali w Duchu i w prawdzie to duchowe ojcostwo, do którego Bóg ich powołał. Kiedy się od niego czasem zdają uchylać, to z pokory, a nie z troski o własny spokój. Przemawiają tylko wtedy, kiedy są pewni, że naprawdę przekazują myśl Bożą uczniom, zdolnym ją przyjąć w wierze i posłuszeństwie. Ich słowa są wtedy uważane za natchnione i zachowywane równie starannie jak Boże. Przekazywane najpierw ustnie w środowisku tych, którzy je usłyszeli, były one następnie zapisywane, gromadzone, przekładane, czytane i przepisywane przez pokolenia mnichów, którzy w ten sposób wyrażali swoją przynależność do „rodu” Ojców Pustyni.