Lubię morskie opowieści. Bo i facecje zacne, i pośmiać się można , a i brać morska w chwilach rozrywki pomysły ma iście szejtańskie, by nie powiedzieć: całkowicie od czapy. A gdy rzecz dotyczy okoliczności egzotycznych i odległych, szczur lądowy słucha tych bajań z rozdziawioną gębą i łyka niczym gąsior kluski. Nie jest tak? Nie inaczej jest tym ... Recenzja książki A na Bermudach kwitną oleandry