Aaaa, to już inna broszka. Ostatnio sama trafiłam na dwa takie blogi. Toczyłyśmy na ten temat rozmowę, Kalio wyjaśniła mi wtedy, czemu niektórzy próbują zdobyć egzemplarze recenzenckie, których później nie czytają - dla mnie paradoks, ale ja się nie pcham do fabryki konserw, po produkt, którego później nie zjem... Coś takiego też mnie złości. I to straszliwie. Natomiast nie lubię oceniania typu: za dużo czytasz paranormal romance/poradników/fantastyki/kryminałów/poezji - bo każdy czyta to, na co ma ochotę. I nie każdy musi się zaczytywać w jedynym obowiązującym gatunku - bo też i takiego gatunku nie ma... I dla mnie ktoś czytający fantastykę nie jest w niczym gorszy od kogoś czytającego Foucaulta. Ja akurat czytam jedno i drugie, recenzuję tylko to pierwsze i to wyłącznie moja broszka ;) Takowoż nie lubię oceniania "lepszy ten, kto czyta 500 stron na godzinę, bo czyta szybciej" - ani "gorszy ten, który czyta 500 stron na godzinę, bo pewnie połowy nie zrozumiał". Niech każdy czyta co chce i w jakim tempie chce, jak pisałam, tyle jest blogów, że zawsze można wybrać ulubiony. Oby tylko te książki czytał, a nie udawał, że tak robi ;) I w tym punkcie się zgadzamy chyba :)