Hehe...
Happysad to nazwa zespołu, którego swoją droga nie znoszę, aczkolwiek przepraszam, bo nie wiedziałem, że obowiązuje taka pisownia. To podobnie jak z KoRn-em, w przypadku którego "R" należy odwrócić, bądź wyróżnić.Zaś co do semantyki, czy też bardziej systematyki, gdzie zaszufladkować dany zespół, to jest to również zależne od słuchacza. IMHO w czasach post-grungowych (1994-dzisiaj), każdy twórca chce mieć własny gatunek. Wystarczy spojrzeć na darkwawe. Po rozpadzie Dead Can Dance w 1998 (który był kwalifikowany do wielu odmiennych gatunków), zaczęły tworzyć się mniejsze i większe odmiany głównego nurtu. Ja np. nie odróżniam noise, od psycho-industrialu, nie mówiąc już o electro-dreaming. Także jeżeli happysad jest uważany za przedstawiciela tego nurtu, to przepraszam za pomyłkę. Tak jak napisałem, nie lubię ich, próbowałem się przekonać, byłem na koncercie, gdzie grali z Farben Lehre i obydwa zespoły przedstawiano jako punky reggae, grali zresztą wtedy na festiwalu Punky-Reggae-Live, stąd moja pomyłka.
Nie zatrzymałem się na Hard Rock-u, co nie zmienia faktu, że dla mnie indie, a indie rock, to dwa różne gatunki. Podobnie jak gothic i gothic metal. Tak jak speed metal i power metal. To są różne gatunki, a mi chodziło o indie. Bez rock. Także, nie mówi mi, że pisze błazeństwa, bo tak nie jest.
I nikogo nie wyprzedzam, po prostu piszę to o czym wiem i na czym się znam. No chyba, że jako wykształcony akustyk, nie mam prawa znać różnych odcieni muzyki i strony technicznej od której się różnią.
I mała uwaga, jeżeli już się mnie tak czepiasz:)
W muzyce instrumentalnej nie ma podkładów, one istnieją wyłącznie w muzyce w której odtwarza się (właśnie podkład) z płyty. Jedną z niewielu rzeczy, za które cenię happysad, jest to że zawsze grają na żywo. Madonna ma podkłady, Ozzy Osbourne nie (a co, zróbmy taki mały Clash of the Titans).
Podkład jest to wygenerowana syntetycznie (czy to za pomocą bitów, sampli, muzyków sesyjnych, czy też np. syntezatorów) muzyka, zawsze brzmi tak samo i jest odtwarzany "z płyty".