Jest sporo takich książek, ale czytanych dawniej. Teraz przeważnie czytam raz, czasem, po dłuższym czasie, wracam.
Rekordy mojego czytania:
"W pustyni i w puszczy" - czytałam tyle razy, że znałam na pamięć całe fragmenty,
"Płomień na śniegu" Zakrzewskiej - potrafiłam płakać nad losem Michasia nawet parę razy w roku,
PIerwsze sześć tomów "Ani z Zielonego Wzgórza" na pewno ok. 10 razy,
"Kubuś Puchatek" i "Chatka Puchatka" czytałam przez długi czas przynajmniej raz w roku,
"Dzieci z Bullerbyn" wiele, wiele razy,
"Baletowa rodzina" - jakieś 5-6 razy,
"Mały książę" - ok. 10 razy,
cykl o Tomku Wilmowskim ok. 5 razy.
Była jeszcze taka stara książka Storma - "Paweł Kukiełkarz" - jakieś 5-6 razy