Klub Anonimowych Książkoholików

ja też uważam, że nie ma powodu do płaczu :)

a mój książkoholizm objawiał się w latach dzieciństwa, jako nastolatka przestałam czytać, paręnaście lat temu nałóg powrócił i mam nadzieję, że nigdy mi nie minie :) Podobnie jak u wielu serwis pogłębia moje uzależnienie, ale na pewno nie będę z tego powodu wylewała łez :)

Uwielbiam kupować książki, widzę jakąś ciekawą to muszę ją mieć. Chociaż w dni nauki szkolnej nie mam czasu na czytanie innych pozycji niż szkolne lektury, ale w święta, ferie, wakacje- pochłaniam jedną książkę w dzień, obojętnie, jaka ona jest gruba.

Podliczyłam strony przeczytane w 2010 roku i… Nie ma się czym chwalić, wynik nie powala, nie przewraca, nie przyprawia o zawrót głowy i tak dalej i tym podobne. Wyszło tego ok. 11794 stron, czyli mniej więcej 983 strony na miesiąc. Może w tym roku będzie więcej sposobności do zagłębienia się w lekturze, czego sobie i Wam życzę :)

To i tak dużo :) Ja stwierdziłam, że podliczać strony będę w 2011 :) Za rok Wam zdam relację :)

hm... To że w poniedziałki i piątki chodzę z przyjaciółką do biblioteki, aby ją ograbić, na tydzień, jeśli dobrze pójdzie czytam ok . 3 książek (1* ponad 300 str) i jak nie wezmę w podróż co najmniej 4 książek to czuję się z tym źle, powinno o czymś świaczyć. Jeżeli świadczy o tym że jestem właśnie książkoholikiem, to jestem z siebie dumna, jeżeli nie, będe do tego dążyć ;D

Ja już od wielu lat mam tak, że jakaś rozpoczęta pozycja musi być obok mnie. I chociaż różnie to wychodzi z faktycznym czytaniem (czasami książka w dwa dni, czasami w dwa tygodnie, albo i dłużej) zaliczam siebie do Książkoholików. Dawniej często bywałam w bibliotece i tam wykopywałam skarby dla mnie, teraz wolę książki nowe, ten zapach świeżości i to, że to właśnie ja jestem pierwszym czytelnikiem tej właśnie książki. I czasami bywa tak, że kupię jakąś pozycję, przeczytam i zaraz odsprzedaję dalej. Nie zmienia to faktu, że nie wyobrażam sobie życia bez książek...