O, ja też jestem książkoholiczką! I to nawet nie o to chodzi, że wydaję na ksiązki mnóstwo kasy (chociaż to prawda). Najwyraźniejszym przejawem nałogu u mnie jest to, jak rozplanowuję swoje otoczenie. Ksiązka musi być wszędzie tam, gdzie mogę spędzać czas - przy łóżku do snu, na kanapie do sjesty, w kuchni do posiłku, w toalecie do ... spędzenia chwilki ;), i oczywiście w torbie do tramwaju. Nie wychodzę z domu, jeśli nie upewnię się ,że mam przy sobie klucze, dokumenty i książkę. Ksiązka jset też pierwsza do pakowania na wyjazdy, pierwsza na chandrę i zmęczenie życiem, pierwsza na brak prądu (no ok, tutaj wspólnie z latarką).
W związku z powyższym uważam, że powinnam być w kubie AK :)