Kojarzy mi się autentyczna sytuacja w "pokoju nauczycielskim" filii jednej z uczelni ekonomicznych. Pani z UM, która dostała jakieś zajęcia do prowadzania dla zaocznych, specjalistka od aktywizacji bezrobotnych, wymądrza się, że człowiek, który stracił etat powinien zrobić podsumowanie swych wad i zalet, a potem, opierając się na zaletach, przygotować CV i uderzyć w rynek pracy. Na to gość od handlu międzynarodowego, praktyk wirtuoz i teoretyk, z gromami w oczach - jak ktoś, kto całe życie przepracował w jednej firmie na specyficznym stanowisku, ma podstawówkę góra zawodówkę i nawet pisać już prawie zapomniał, w dodatku nie jest już młody i na ogół ma jakieś problemy ze zdrowiem, zrobi rachunek swych zalet, to może od razu wziąć sznur i gałęzi wolnej szukać. Puknij się babo w łeb! - nim zdążył skończyć ostatnie zdanie mądralińska z płaczem już w drzwiach była. I to tyle na temat tego, że każdy ma wartości i jest kowalem swego losu.