Dziewczyna o kruczoczarnych włosach pochylała się nad grobem. Dziś była kolejna, trzecia rocznica tego pamiętnego dnia. Stała, cała dygocząc się. Czarne wspomnienia powróciły. To zdarzyło się dzień przed jej urodzinami. Po raz setny czytała napis nagrobnej płyty: "Można odejść Na zawsze, by stale być blisko..."
Bolało, wiedziała, że śmierć bliskiej osoby boli, ale musiała przetrwać te męki - dla niej. To ona jako jedyna rozumiała ją w każdej chwili, a przysięga, którą złożyła dla przyjaciółki była teraz jedynym celem, do którego niestrudzenie dążyła.Złozyła kwiaty na grobie i postanowiła wrócic do domu. Jednak los nie chciał jej tego ułatwić.Szła powoli. Krople deszczu delikatnie spływały jej po policzku, mieszając się ze łzami. Żal swymi mackami ściskał jej serce,na szyi czuła niewidzialną obręcz.
Dużo już przeszła w swoim 25 letnim życiu, ale czegoś takiego nigdy by się nie spodziewała.
Dotarła do skrzyżowania i skręciła w Lee Street. Nagle usłyszała czyjeś kroki, obróciła się przerażona. To znowu on? Widzę go już trzeci raz w tym tygodniu- pomyślała i poczuła to samo co tego pamiętnego dnia-strach.
Przyspieszyła swoje kroki, mając nadzieję, że nie pójdzie za nią i tylko wydaje jej się, że coś jest nie tak. Na ulicy było wiele znanych im osób, a on podszedł właśnie do niej.
Jej kroki były coraz szybsze, zaczęła biec...
-Nie uciekaj, proszę. Porozmawiajmy- usłyszała jego głos. Chwycił ją za ramię i odwrócił w swoją stronę:
- NIE! nie będę z tobą rozmawiać! To TY ją zabiłeś! - krzyczała dziewczyna
-Nie wierz we wszystko co ci powiedzą, Amy. To nie ja- jego głos zniżył się prawie do szeptu. - Ale jest coś, o czym musisz wiedzieć... ona popełniła samobójstwo...proszę uwierz mi!
-Miała tyle planów, marzeń. Tylu rzeczy jeszcze nie zrobiła. A ty mi śmiesz mówić, że odebrała sobie życie? Nie uwierzę w to nigdy!- krzykneła.- Jak tylko policja znajdzie odpowiednie dowody, odpowiesz za to co zrobiłeś!
-Pomyśl! Przez trzy lata nic nie znaleźli więc myślisz, że znajdą teraz?