No dobra, skoro mamy już dobre i złe adaptacje filmowe, to może teraz powiedzmy coś o filmach nie będących adaptacjami, ale dotyczącymi tematów książkowych, jak wspomniany przeze mnie „Capote”. Bardzo dobra rzecz, gdzie Philip Seymour Hoffman wciela się w rolę Trumana Capote, kiedy ten pisał swoje słynne „Z zimną krwią”. Oglądałem to zaraz po przeczytaniu książki i muszę przyznać, że stanowi to świetne uzupełnienie do lektury.
Bardzo miło wspominam też film „Geniusz” o relacji między dość ekscentrycznym pisarzem, a redaktorem z wydawnictwa, będącym jego przeciwieństwem.
Rozczarował mnie za to „Tolkien”. W sumie nie wiem nawet dlaczego dokładnie, ale czułem niedosyt po seansie.