Film, jaki ostatnio obejrzeliście

"Igrzyska śmierci". No cóż, tak dobrej książki chyba nie można było przebić filmem, jednak uważam, że mogło być o wiele lepiej. Po pierwsze, aktor grający Peeta (nie wiem jak się nazywa i nie obchodzi mnie to) miał wyraz twarzy, jak ja po wyrwaniu ósemki! Po drugie, niektóre sceny jakoś sztucznie zagrane, na przykład ta, w której Katniss zgłasza się na ochotnika czy umiera ta mała dziewczynka (zabijcie, a nie przypomnę sobie w tej chwili jej imienia. Jestem dopiero co po obejrzeniu filmu, a mam jakieś totalne zaćmienie). Poza tym niektóre sceny wydawały mi się jakieś "łyse" (wiecie o co mi chodzi :P).
Moja ocena to 6/10.

"Samotność liczb pierwszych" - niezła ekranizacja książki, ale trochę przyciężkawa momentami.Ogólnie też ma świetne wątki, więc 7/10

"Piękna i teczka"- dla odmóżdżenia z koleżanką oglądałyśmy tę komedię romantyczną z Hilary Duff. Słabizna, ale w swojej kategorii może być. 5/10

"Oby do wiosny" - śliczny film, o tym, że nigdy nie jest zbyt późno żeby wrócić do domu. 9/10

"Pokuta" - świetny, świetny, świetny! Wciągający,przejmujący, cudny film z Keirą Knightley. 9/10

"Fortepian" - absolutne arcydzieło, tego sie nie da opowiedzieć! 10/10

"Czarowny kwiecień" - niezły flm o czterech koleżankach, które pojechały do Włoch, żeby uciec od codzienności i przytłoczenia. Ale jednak zbyt bajkowy i sztampowy.6/10

"Butelki zwrotne" - czeski film, co już jest określeniem samym w sobie ;-)
Niezły, przyjemny, zabawny momentami bardzo. 7/10

"Duma i uprzedzenie" z 2005 roku. Przyjemny, bajkowy, przewidywalny również, co nie odejmuje oczywiście jego uroku. 8/10

"Fortepian" i "Pokuta" dla mnie 100 razy tak, z Keirą ostatnio zobaczyłam "Silk" w podobnej tematyce epokowej, też świetny.
A kilka dni temu "Dom dusz" na podstawie książki Isabel Allende "Dom duchów" ksiązka i film to same arcydzieła. Polecam i to i to.

"Butelki zwrotne" - moje pierwsze spotkanie z czeskim filmem. I z całą pewnością mogę je zaliczyć do bardzo udanych. Zabawny i ciepły, a przy tym dobitnie prawdziwy. Polecam i daję 8/10.

Castiel, z czeskich filmów zdecydowanie polecam film "Samotni".

Sylvia, zaraz tamte wynajdę w takim razie ;-)

@interplaygirl: Postaram się go obejrzeć w takim razie, ale myślę, że to dopiero po maturze :)

No nie mów, że uczysz się tak non stop, że dwóch godzin na film nie znajdziesz... ;-)
Mnie tam to bardzo pomagało przed maturą, a zwłaszcza seriale! ;-)

A ja byłem wczoraj byłem na "Zaginionej" i mam mieszane uczucia. No niby jest tajemnica, ciekawa akcja, ale czegoś brakowało. No i takie nijakie zakończenie. Spodziewałem się czegoś lepszego.

"chłopiec w pasiastej piżamie" - wspaniały i poruszający film, polecam obejrzeć :)

"Wszystkie odloty Cheyenne'a" - podczas seansu miałam mieszane uczucia, ale po wyjściu z kina długo jeszcze wracałam myślami do tego filmu... Oznacza to, że na pewno COŚ w tym filmie było. Dziś, z perspektywy ok. tyg. od obejrzenia, stwierdzam, że to dobry film, który warto zobaczyć. No i ma świetny soundtrack! Na Filmwebie dałam 7/10.

"Pogoda na jutro" - rewelacyjny Stuhr, zarówno syn jak i ojciec, no i przekomiczna rola zespołu Myslovitz jako klasztornego bandu :D 8/10

"Ile waży koń trojański?" - pomysł może i dobry, gorzej z wykonaniem i scenariuszem. Polecam na totalne znudzenie. Ale nie bawi jakoś bardzo, kilka momentów ma dobrych tyle. Plus za Maję Ostaszewską w roli trzecioplanowej. 6/10

"Rewers" - tyle się o tym filmie mówiło, a jakoś nie zachwycił mnie. Świetna Krystyna Janda. Historia średnia. 7/10

"Zakochany Paryż" - etiduty kilkunastu twóców, wariacje na temat miłości i Paryża. Niektóre przejmująco piękne, inne nudne i wtórne. 8/10

"Prosta historia o miłości" - gdyby nie Magdalena Popławska, którą bardzo lubię ten film nie byłby wart obejrzenia. Zawiodłam się, rezyserski debiut Jakubika miał być hitem, okrzyknięty został odkryciem, a film jest po prostu ciężkostrawny i niejasny. 6/10

Obejrzałam cały pierwszy sezon Terra Nova i jestem zadowolona. Nie jest zachwycający, ale przyjemnie się ogląda odcinki i wyczekuje na następne.
Obecnie można obejrzeć (chyba ok 5-6 odc) na tvp1

Ostatnio byłam w kinie na Igrzyskach Śmierci, warto dodać, że książki przeczytałam dużo wcześniej przed obejrzeniem filmu. Ekranizacja bardzo mi się podobała i z niecierpliwością czekam na kolejną :)

Jeżeli nie przeczytaliście jeszcze książki, gorąco polecam :)

Mam za sobą oscarowy film pod tytułem "To nie jest kraj dla starych ludzi". Powiem Wam tak - po całym szumie i piskach zachwytu, jakie pojawiły się po premierze tej produkcji, spodziewałam się czegoś o wiele lepszego. W zasadzie jedynym naprawdę godnym uwagi aspektem filmu był Anton Chigurh grany przez Javiera Bardema. Faktycznie wzbudzał we mnie jakieś dziwne uczucie niepokoju i przyznam, że był trochę przerażający. Natomiast reszta... Ale postaram się obejrzeć to jeszcze raz, może mi coś umknęło, może nie poczułam klimatu, bo oglądałam w towarzystwie. Nie wiem.

Wczoraj miałam okazję obejrzeć dwa filmy, na szczęście już samotnie, korzystając z wolnego czasu. Pierwszy to "Biutiful" (tak, znowu Bardem, odkrywam krok po kroku jego niesamowity talent). Jest to produkcja hiszpańska i powiem to bez żadnych wątpliwości - TO TRZEBA OBEJRZEĆ.

I ostatni - "Drive". Jakoś nigdy nie przepadałam za Goslingiem, strasznie mnie irytował. Ale moja opinia o nim po tym filmie zmieniła się o 180 stopni. Za ten film powinien dostać Oscara w ogóle bez dyskusji. No, ale to moja opinia. Świetny, naprawdę świetny. Polecam z całego serca.

"Lot nad kukułczym gniazdem" - A R C Y D Z I E Ł O to za malo.

No ja ostatnio wreszcie wybrałem się na "Igrzyska Śmierci". Problem z ekranizacją takiej książki jest to, że była ona pisana w pierwszej osobie. Aktorka musiała przekazac swoim wyrazem twarzy i zachowaniem to, co myślała Katniss przez całą tę książkę.
W filmie pojawiają się też fragmenty, których bohaterka w książce tylko się domyślała. Mimo to uważam, że jest to naprawdę dobry film. Oceniam go na 9.

A ja oglądałem fińską produkcję "Iron Sky". Film zrobiony przez i dla internautów. Budżet minimalny. Ale - sam pomysł i wykonanie, dla mnie miodzio. Naziści pałający zemstą z mrocznej strony księżyca. Kontra oczywiście USA i ONZ. Świetnie się bawiłem. Polecam miłosnikom SF i czarnego humoru.

"Połów szczęścia w Jemenie". Już dawno nie widziałem tak optymistycznego filmu, z nutką anagielskiego humoru. Pomysł hodowli łososi na pustyni, któżby pomyslał, jakie perypetie dla bohaterów, przyniesie ten pomysł. Zgrabnie zrealizowany no i na deser Ewan McGregor - kwitesencja Anglika. Polecam.

Przemogłam się i obejrzałam The Social Network ale powiem szczerze, że nie jestem zachwycona jakoś szczególnie. Początek mnie nie zaciekawił, w środku było parę chwil, które obejrzałam z zainteresowaniem.
Spodziewałam się chyba czegoś lepszego.

"Dom w głębi lasu" no to jest dla mnie perełka tego roku. Pomieszane "Martwe zło", z "Truman Show" i jeszcze wieloma innymi klasykami. No i odwołania do Przedwiecznych, smakowite bardzo. Końcówka to jedna wielka rzeźnia. Ostre i z humorem. Dwa hasła: zombie-wieśniaki, i sadystyczne zombie-wieśniaki wgniotły mnie w fotel. Dla miłosników slasherów jak znalazł. Polecam.

Ja ostatnio byłem w kinie na "Battleship: Bitwa o Ziemię". Naprawdę polecam, bardzo fajny i wciągający. Oprócz tego jeszcze oglądałem "Igrzyska Śmierci" - mój ulubiony <3

A mnie "Igrzyska" nie zachwyciły, co więcej - wyszłam z kina mocno rozczarowana. Książka jest genialna, czego dawno nie powiedziałam; natomiast film jest totalnie do niczego. Nie odwzorowuje ani krzty emocji, które budzą się w czytelniku podczas lektury, ba, jedyna scena, która cokolwiek wzbudza, to scena z Rue (kto oglądał, będzie wiedział, o co chodzi; to tak żeby nie spoilerować za mocno). Cała reszta - śmiało powiem, do niczego.

Problem odwieczny z ekranzacjami, polega na tym, że twórca czytając książkę miał inną wizję niż my, a czasem bardzo zbliżoną. Generalnie chyba ciężko jednoznacznie obiektywnie powiedzieć,że są ekranizacje dobre lub złe - są inne i inniejsze. Wiadomo, że gdy wyobraża sie sobie wygląd bohaterów, pomieszczenia w których rozgrywa się akcja etc. samemu nakręciło by się w taki właśnie sposób, ale to już zależne od interpretacji. Ostatnio na zajęciach zastanawialiśmy się po co kilkanaście na przykład ekranizacji jednej powieści, np. Wichrowych Wzgórz. Mnie po pierwsze przyszły do głowy finansowe pewniki z tej racji, ale okazało się, że w większości chodzi o wizje. Sorry za abstrahowanie, sama przed sobą próbuję sobie wytłumaczyć, dlaczego do mnie np. bardziej przemawia ekranizacja Lolity Stanleya Kubricka, niż ta z lat dziewięćdziesiątych, a moi znajomi często czują odwrotnie. Kubrick po prostu widział tę powieść w podobny do mnie mroczno-erotyczny sposób i go dobitniej zaakcentował.
Co nie zmienia faktu, że są po prostu ekranizacje niedopracowane i mdłe, jak na przykład ta Portretu Doriana Graya. Fatalna chociażby gra aktorska, tego wizja nie uratuje.

Moja wizja "Igrzysk..." była zupełnie odmienna od wizji reżysera, fakt. Z tym, że nawet, gdyby spojrzeć na ten film z perspektywy nie ekranizacji, a właśnie FILMU, to on jest i tak słaby; rozumiesz, co mam na myśli? Jeśli nawet nie przeczytałabym najpierw książki, a poszła do kina, to - o ile znam siebie - i tak byłabym rozczarowana, bo jest po prostu mierny.

Jasne, że rozumiem. Ciekawi mnie tylko zachwyt wielu ludzi tym filmem, ja przyznaje szczerze, że nie mam pojęcia, bo nie znam ani książki ani filmu. Wiem jednak, czytałam na różnych portalach, że się podobało. ;-) To tylko czyni Twój gust filmowy bardziej interesującym, bynajmniej nie na minus : )

Co do ostatnio obejrzanych filmów.
Widziałam "Kocha, lubi, szanuje" w oryginale "Crazy, stupid love" - całkiem niezły, ale niezapamiętywalny film. Taki, ot, dla rozluźnienia. Komedia, z dosyć ciekawym zapętleniem wydarzeń. No i Ryan Gosling.

Oglądałam też "Zagraj to jeszcze raz, Sam" Woodego Allena, bardzo dobry film z typowo allenowskimi tekstami, najsłynniejszym (mniej więcej):
"-Co robisz w sobotę?
- Popełniam samobójstwo.
- A piątek wieczorem?"
Piękna Diane Keaton, cudnie neurotyczny Allen. No i historia oparta na Casablance.

Haha, nie wiedziałam, że mam jakikolwiek gust filmowy :D Książka dużo lepsza niż film, więc polecam, mimo że nie lubisz fantastyki.

Przeczytałem cytat i przypomniał mi się równie nonszalancki z "Przed zachodem słońca" Linklatera- niedawno oglądałem po raz wtóry:
- Nie przyjechałaś, mój świat się zawalił...nie przejmuj się, nic się nie stało.
:)

Dobry :)

Ja właśnie byłam na "Źródle" Begmana, jak przystało na mistrza fenomenalnie, chociaż mnóstwo nie do końca mi jasnej symboliki. Ale mniej gawędziarski film niż "Tam, gdzie rosną poziomki", akcja bardzo wciąga. Oparta na średniowiecznej balladzie.

Na odstresowanie się przed maturą z historii obejrzałam "Oświadczyny po irlandzku". Jak to zwykle bywa z komediami romantycznymi, film był mocno przewidywalny, aczkolwiek całkiem przyjemny. Plus za malownicze plenery oraz odtwórcę roli Declana. Bardzo miło się na niego patrzyło ;) Ostatecznie daję 6/10