Chyba każdy miał kiedyś taki kryzys - ja go przechodziłam na przełomie drugiego i trzeciego roku studiów, zastanawiając się co ja tam właściwie robię. Daj sobie czas - pomyśl co lubisz robić, co sprawia Ci satysfakcję, w czym wydaje Ci się, że będziesz się spełniać.
Przy czym - kieruj się tym, co TY sama myślisz o sobie i o swoich potrzebach, a nie tym, co mówią Twoi znajomi czy Twoja rodzina. Na próbach dostosowania się do wymagań innych osób (,,znajdź sobie dobrze płatną pracę! X została przedstawicielem handlowym i zarabia tyle, że ją stać na [tu wstaw cokolwiek]'') stracisz tylko czas i nerwy, i nie będziesz szczęśliwa.
To w sumie najmądrzejsze, co mogę powiedzieć. :)