Wo­la­ła kła­mać niż się kon­fron­to­wać; przy­zna­wać rację, żeby unik­nąć kon­flik­tu i la­wi­ny nie­wy­god­nych pytań, ale i tak zro­bić swoje, tyle że za­ku­li­so­wo. Każde kłam­stew­ko po­cią­ga­ło za sobą ko­lej­ne. Ale przy­naj­mniej nie było kłót­ni. Dzię­ki temu ten układ mógł trwać dłu­żej.
Został dodany przez: @Malwi@Malwi
Pochodzi z książki:
Zamglone
Zamglone
Marcel Frątczak
4/10

GDZIE JEST NADZIEJA? Tę lipcową sobotę pamiętają wszyscy mieszkańcy Łodzi. Rozpisywały się o niej gazety, doszło wtedy do wielu niewyjaśnionych wypadków. Tamtego dnia w łódzkiej mgle rozpłynął si...

Komentarze

© 2007 - 2025 nakanapie.pl