Policjanci chcieli zawieźć Jacka do domu, ale pomimo, że im obiecał, że się uspokoi i przestanie wreszcie
wrzeszczeć i przeklinać to długo nie wytrzymał. Zaczął popadać w coraz większą furię i uznali, że jednak lepiej będzie jak przetrzymają go na posterunku
i dopiero kiedy całkowicie ochłonie odtransportują
go. Co do jednego byli zgodni, że jak teraz zawiozą
go do domu i pozostawią samego to co sił w nogach
pobiegnie z powrotem do firmy dołożyć jeszcze prezesikowi. Przejeżdżając obok bloku w którym mieszkał,
Wojtek postanowił wejść i dowiedzieć się czegoś więcej od Bożeny. Być może oba potrafi wytłumaczyć to
zajście. Jacek wykrzykiwał bez sensu o jakiejś cholernej
płytce, o krwiaku Piotrka, który prawdopodobnie dał
znać o sobie i, że syn poczęstował go kilkoma sierpowymi. A ona to znaczy Bożena została tam sama z tym
wszystkim sparaliżowana. Z tych nieskładnych pozbawionych logiki rzucanych zdań nie można było niczego konkretnego wywnioskować. Dlatego należało to
sprawdzić, tym bardziej, że mieli już z nimi niezbyt
przyjemne incydenty
Kiedy następne umówione spotkanie głównej bohaterki Bożeny z dzielnicowym nie dochodzi do skutku, pod wpływem silnych emocji wymyśla diabelski plan, który jej zdaniem powinien doprowadzić do ich naty...