“Według niej siedzenie nad woda i gapienie się w spławik to nie hobby, tylko przykra konieczność życiowa, gdy konasz z głodu i ryba może cię uratować przed śmiercią. Wędkarze na pewno byliby innego zdania, więc zachowała tę opinię dla siebie.”
Matylda ma dość pracy u Salomei Gwint. Odchodzi z agencji i rozpoczyna działalność na własny rachunek. Pierwsze zlecenie wydaje się proste. Ma odnaleźć eksmęża klientki. Nie byłoby w tym nic niezwyk...