“Turyści napadali na miasto jak niegdyś Tatarzy, atakując taką masą ludzi, że nikt nie mógł sobie z tym poradzić. Czynili to głównie w weekendy, poczynając od majówki, by wycofać swoją hałaśliwą armię pod koniec września. Przez resztę miesięcy miasto pozostawało puste i przypominało czasy sprzed Ojca Mateusza, gdy turysta na rynku był zjawiskiem niecodziennym.”
Coś czai się we mgle… Sandomierz spowity październikowymi mgłami łapie oddech po intensywnym sezonie turystycznym. Spokój mieszkańców burzy jednak brutalne morderstwo kobiety. Podobnie jak w zapom...