“Serwus, Zyga! – przywitał się przybyły. -To panowie zamawiali zdjęcie rodzinne? -Tamten. -Maciejewski wskazał zwłoki z przyrodzeniem wetkniętym w lekko uchylone usta. -Tylko niech się lepiej nie uśmiecha, bo ptaszek wyleci.”
Powalający jak litr czystej wypity pod trzy meduzy w lubelskiej spelunce "wykwintna". skuteczni jak prawy prosty boksera, zniewalający jak rudolf valentino i niepowstrzymani niczym szarżująca tankietk...