“Pan Vandemar zsunął truchło z ostrza i zaczął z namysłem ruszać szczękami. Pan Croup wytrącił mu martwego szczura z ręki. – Przestań – rzekł. Jego towarzysz z nadąsaną miną schował nóż. – Uśmiechnij się – syknął zachęcająco pan Croup. – Będzie jeszcze wiele szczurów. A teraz ruszajmy. Tyle rzeczy do zrobienia. Tylu ludzi do zniszczenia.”
Wersja preferowana przez autora. Zawiera nowy wstęp i opowiadanie O tym jak markiz odzyskał swój płaszcz. Pod ulicami Londynu leży świat, o którym ludziom nawet się nie śniło. Kiedy Richard Mayhew po...