“Nagle zaczął wypowiadać się w liczbie mnogiej, co oznaczało, że sam nie zamierza nic zrobić. Rozproszona odpowiedzialność miała swoje plusy. Marczyński może nawet umieści gdzieś w notatkach służbowych, że ktoś powinien wysłać zapytanie do przewoźnika, ale nikt się do niego nie odezwie. Niewyznaczenie osoby odpowiedzialnej za zadanie sprawiało, że ono po prostu znikało. Tak to wyglądało w każdej instytucji.”