“Modigliani w niezrozumiały sposób oddziałuje na moje „ja”. Nie mogę powiedzieć, że się przed nim odkrywam (…). Raczej poddaję się wizji artysty bez zahamowań i skrupułów. Mam wrażenie, że ciemnymi bystrymi oczami czyta we mnie jak w otwartej księdze. ”
Czy miłość do malarza można pomylić z miłością do sztuki? Czy trzeba poświęcić siebie, by rozsławić najoryginalniejszego artystę na świecie? Czy próbując zadowolić wszystkich, można rozwijać się i ...