Mieszko Zagańczyk
Zostań fanem autora:

Mieszko Zagańczyk

Autor 34 czytelników
5.7 /10
23 oceny z 3 książek,
przez 17 kanapowiczów
Mieszko Zagańczyk urodził się w roku 1972 i już krasnalem będąc pisał swe pierwsze powieści (inspirowane Tomkami A. Szklarskiego oraz twórczością Verne'a). Do dziś zachowało się kilka egzemplarzy tych wiekopomnych dzieł, które teraz – jak to określa - mogą budzić tylko pełen współczucia śmiech. Już po latach, przeniósł się z Warszawy do Berlina, gdzie spędził rok pędząc radosny żywot squattersa. To wyjaśnia pomysł (i poniekąd realia) Getto Berlina w Allahu 2.0. Po powrocie do Warszawy skończył studia dziennikarskie na UW (praca mgr na temat reklamy w Internecie) i zaczął pracować jako dziennikarz, specjalizując się w komputerach, Internecie i elektronice użytkowej. Zadebiutował opowiadaniem Freefootball, które ukazało się w "Nowej Fantastyce" w roku 1996. Później jeszcze napisał parę rzeczy (w tym początek powieści Allah 2.0, która pod nieco innym tytułem, w 30 procentach, powstała jeszcze w 1997 r.) i rzucił fantastykę w kąt. Wtedy zaczęły się już liczyć tylko komputery (Linux, Internet i produkcja muzyczna). Po latach odnalazł w stercie makulatury owe 30 procent Allaha 2.0 i postanowił doprowadzić dzieło do końca. Oto i jest. Teraz pisze następną powieść (roboczy tytuł: Ikona upadłego anioła). Gnostyckie fantasy, solidnie osadzone w realiach historycznych; czy inaczej – faction fantasy umieszczone w XI w., akcja dzieje się w Konstantynopolu, Kapadocji i Syrii. Jest to zupełnie inna rzecz niż Allah 2.0, mniej brawurowa, ale bardziej dojrzała. Spodziewana data ukończenia: jesień 2005. Poza pisaniem, w wolnych chwilach zajmuje się produkcją muzyczną (głównie Drum’n’Bass i różne eksperymenty elektroniczne) oraz graniem w gry komputerowe (ostatnio najchętniej w cRPG). Nie można nie wspomnieć o innej pasji – stare mercedesy (zwłaszcza coupe). Kiedyś samochody miały dusze...

Książki

Allah 2.0
2 wydania
Allah 2.0
Mieszko Zagańczyk
6.9/10

Rok 2072. Można jeździć na wypożyczonym klonie. Można spędzić swoje życie w wirtualnym świecie. Można być zdrowym, szczęśliwym i zadowolonym.Pod warunkiem jednak, że nie włamujesz się na serwery rządz...

Czarna ikona t.1
Czarna ikona t.1
Mieszko Zagańczyk
5.7/10

Taka historia mogła się zdarzyć tylko w średniowiecznym Konstantynopolu, gdzie gwar kupców wołających we wszystkich językach Wschodu i Zachodu odbija się od starożytnych murów. Taka historia mogła prz...

Czarna ikona t 2
Czarna ikona t 2
Mieszko Zagańczyk
4.5/10

Taka historia mogła się zdarzyć tylko w średniowiecznym Konstantynopolu, gdzie gwar kupców wołających we wszystkich językach Wschodu i Zachodu odbija się od starożytnych murów. Taka historia mogła prz...

Cytaty

To ryczał Jałmużnik. Wypluł ziemię z ust, jakoś udało mu się odepchnąć trzymającego go zbira. Szybko dostał za to trzy silne ciosy i już legł bez sił, brocząc krwią. Makary w jakimś przebłysku głębszej myśli zdał sobie sprawę, że grzmocąc Nicetasa po twarzy, nie wyciągnie prawdy. Pozwolił więc dryblasowi odetchnąć, a nawet splunąć i wysmarkać nos. Wielka Pięść siadł oparty o maszt namiotu. Mimo krwi zalewającej mu twarz, oczy lśniły dziko pełne furii. Mięśnie rwały się do bitki. Jednak nim obaczył co i jak, już oplotła go lina. Tkwił bez ruchu. - Dobra, przyjacielu. Pogadamy na spokojnie. Możesz być pewien jednego. Mnie nie omamisz. Ja wiem. Wiem, że kitrasz ostrze. Powiem ci tak: a miej sobie to ostrze. W końcu jesteś nawet swój chłop i nie muszę ci jumać twoich zabawek. Ja tylko chcę wiedzieć jedno. Od kogo masz? Za ile? I jakie jeszcze masz wejścia tutaj? I dlaczego nic o tym nie wiem? Nicetas nie odpowiedział.
Następny stracony dzień. Nie działo się nic. Słońce, cykady, strażnicy leniwie łażący między namiotami. Jeno robotnicy dobrani spośród najsilniejszych, a przy tym najmniej sprytnych, kopali z mozołem wał okalający obozowisko. - Eee! Makary. Byczek niechętnie rozwarł powieki. Leżał na wyrze i chyba przymierzał się do popołudniowej drzemki. - A, to ty. Wyszczekany ziomek. Czego tu? - Tyś z Cezarei. - No i co z tego? - Z gęby buchnął mu ten sam smród. Baranina z czosnkiem i przetrawione wino. Skąd, u diabła, ta świnia ma wino? - pomyślał Kalikst. - Chyba, że ma flaki przesiąknięte nim jak stary dzban. A miast krwi barani tłuszcz rozcieńczony białym z Rodos. - Znam tam paru złodziei - rzekł. - Paru mocnych rębajłów. - Taaa.? No coś takiego. - burknął bez zainteresowania osiłek i z zapałem zabrał się za dłubanie patykiem w zębach. - U nas w Konstantynopolu bywał taki jeden. Manuel Chazar. Gadał o tobie.

Komentarze

@Maynard
@Maynard · prawie 15 lat temu
Na litość boską - nie czytajcie tego...!
© 2007 - 2024 nakanapie.pl