Hendrik Groen być może jest stary, ale z pewnością jeszcze nie martwy. Choć ciało odmawia mu posłuszeństwa, jeszcze się nie poddał. To prawda, że jego codzienne spacery są coraz krótsze, ponieważ nog...
Długo oczekiwana nowa powieść Hendrika Groena, pełna ironicznego humoru i celnych obserwacji, które są jego znakiem rozpoznawczym. A gdybyś mógł po prostu zniknąć? Porzucić dotychczasowe życie i ...
Dopóki życie trwa to drugi – po Małych eksperymentach ze szczęściem – dziennik Hendrika Groena. Ogromny sukces pierwszej książki skłonił autora do napisania jej kontynuacji. Hendrik Groen może i jest ...
Najlepsi przyjaciele, Hendrik i Evert, powracają jako główni bohaterowie szalonej i niezwykle zaskakującej przygody! Mała niespodzianka dzieje się dziewięć lat przed pierwszą bestsellerową książką H...
Eighty-five-year-old Hendrik Groen is fed up to his false teeth with coffee mornings and bingo. He dreams of escaping the confines of his care home and practising hairpin turns on his mobility scooter...
To jedna z najsmutniejszych i najczęściej wypieranych twardych prawd życia: miłość rzadko kiedy znajduje swój happy end. Niemal zawsze zaczyna się od kulminacji, a kończy w ziejącej pustce. O ileż milej by było, gdyby rzecz miała się odwrotnie. Gdyby człowiek poznawał kobietę, którą uważałby za niezbyt atrakcyjną fizycznie i właściwie nie byłby nią zainteresowany. Kobietę, która by go denerwowała swoimi głupimi przyzwyczajeniami i marudzeniem. a potem, niemal niepostrzeżenie, z biegiem lat, zacząłby ją coraz bardziej cenić, coraz bardziej się nią interesować, zaczęłaby mu się wydawać coraz bardziej sexy, a na koniec zakochałby się w niej i tak by już zostało. Aż do chwili - o szczęśliwe zrządzenie losu! - kiedy obydwoje tej samej nocy spokojni i zadowoleni zasnęliby na zawsze.
Oczywiście tam, gdzie jest słowo "kobieta" albo "ona", równie dobrze mogłoby być napisane "mężczyzna" i "on".
Stwórca zdecydował jednak inaczej. Nie tylko dla miłości wykoncypował odwrotny przebieg, ale też właściwie dla całego życia: zaczynamy jako dziecko, małe, nic niewiedzące i radosne, punkt kulminacyjny osiągamy między piętnastym a trzydziestym piątym rokiem życia, a potem już tylko pięćdziesiąt lat równi pochyłej w stronę śmierci. Liczby mogą się różnić w zależności od osoby, ale z grubsza dla wszystkich jest to samo. Rzadko kiedy widzi się stare małżeństwo, które szczęśliwe i zadowolone, trzymając się za ręce, idzie spacerkiem ku kresowi życia. A potem, dla jednego z nich, tego, który umrze później, i tak zaczyna się smutny koniec.