Cytaty Gry Kappel Jensen

Dodaj cytat
Magia nie jest ani dobra, ani zła. Po prostu jest. To my używamy jej do czegoś, co ma określone znaczenie.
Przyjaciółki nie powinny mieć przed sobą tajemnic.
Na deptaku nie było żywej duszy. Świąteczne girlandy wiszące w poprzek ulicy pomiędzy oświetlonymi witrynami sklepów powiewały na silnym wietrze. Jego podmuchy przewróciły choinkę, ale lampki nadal świeciły się w ciemności.
Nienawidzę przeciętnych opowieści przeciętniaków o ich przeciętnym życiu.
Kamienie zwycięstwa to bardzo poszukiwane amulety o silnej mocy. Ich pochodzenie jest nieznane...
Magicy duchowi zazwyczaj są świetnymi iluzjonistami - a świetni iluzjoniści zazwyczaj są magikami duchowymi.
Jako istoty ludzkie jesteśmy skazani na patrzenie własnymi oczami, ale kiedy podziwiamy jakieś dzieło malarskie, możemy ujrzeć świat takim, jakim w danej chwili widzieli go jego twórca albo twórczyni. Uważam, że to coś absolutnie wyjątkowego.
Uczniowie w milczeniu ustawili się na obrzeżach polany. Korony drzew dawały schronienie przed najgorszym deszczem, ale mokry mech był zimny, kiedy stało się na nim boso.
Wciąż pamiętała moment, kiedy sama miała podejść do starodawnego drzewa, aby poznać przypisaną jej gałąź magii. Ziemia, Wzrost, Krew albo Śmierć.
W Rosenholmie kontakty między dziewczętami a chłopcami były zabronione, czego uczniowie z reguły przestrzegali - przynajmniej wtedy, gdy znajdowali się pod baczną obserwacją nauczycieli.
Nawet w pochmurny dzień położony wśród świeżo skoszonych pól zamek z białymi wieżyczkami i dumną iglica przedstawiał piękny widok.
Gdyby miała odwagę, spytałaby ją, czy reputacja rodziny obchodzi ją bardziej niż dobro córki.
Ponieważ nie było żadnych wolnych miejsc, zamknęła się w toalecie. Wyglądała blado w porysowanym lustrze, które zniekształcało jej twarz.
Dawniej nie oparłaby się pokusie otwarcia szuflady, brzytwa wciąż tam leżała.
Nienawidziłam cię tak zażarcie, że na koniec pragnęłam twojej śmierci. Ale kiedy zniknęłaś, sprawy tylko się pogorszyły. Wszystko zawsze kręciło się wokół ciebie. To, że umarłaś, absolutnie niczego nie zmieniło.
W wysokiej trawie rosły kwiaty, popychałaś mnie na huśtawce, a ja śmiałam się, wzlatując ku niebu, i ty się śmiałaś, huśtając mnie coraz wyżej i wyżej, i tak to trwało aż do zapadnięcia zmroku.
Najczęściej zmieniał się w orła, ale potrafił, jeśli chciał, przybrać także inną postać. Było to coś absolutnie niezwykłego. Osoby zmiennokształtne są rzadkie i zwykle potrafią się zmieniać w tylko jedno zwierzę.
Zbocze, strumień, morze kwitnących fiołków. Nie były tutaj same.
Dziś w nocy zakwitną fiołki. Potem nic nas nie rozłączy.
Tym razem zaczekam na najodpowiedniejszą chwilę. Fiołki muszą zakwitnąć. Tak jak wtedy. A białodrzewy - szumieć na wietrze. Tak jak wtedy. Dziewczyna zaś musi umrzeć. Tak jak wtedy...
Dni stają się coraz krótsze, powoli zbliża się ten moment, ale nadal zostało sporo czasu. Na to, żeby ją odnaleźć i ze mną związać. Na zawsze.
Miała wrażenie, jakby więziły ją tysiące gałęzi, wijące się korzenie przeszywały jej ciało na wylot, oplątywały jego organy, wypełniały jej uszy dziwnymi klikającymi dźwiękami. W następnej chwili drzewo ją puściło, a ona zwróciła twarz ku jego rozłożystej koronie, aby sprawdzić, który z konarów zaświecił się jasnym blaskiem.
Nie widzą mnie, bo nie sposób mnie dostrzec. Za to ja widzę je. Każdą jedną, bez wyjątku. Zachowuję w pamięci ich twarze, bo to, którą wybiorę, będzie miało kluczowe znaczenie. Można powiedzieć, że to kwestia życia i śmierci.
W bibliotece było ciepło i przytulnie. W kominku na końcu pomieszczenia palił się ogień, a wokół okrągłych stołów stały głębokie fotele.
Do budynku prowadziła długa aleja starych, powykrzywianych kasztanowców, ale najpierw trzeba było przejść przez rozległy park, w którym rosły potężne rododendrony, wysokie białodrzewy, stareńka magnolia i gigantyczny buk o purpurowych liściach wraz z innymi wielkimi krzewami i drzewami, których nazw Kirstine nie znała.
A gdyby tak opowiedziała rodzicom o tym, jak naprawdę się czuje, nad czym się zastanawia, czego się boi i pragnie?
Gdyby nie świadomość, że nikomu nie chciałoby się zadawać sobie aż tak wiele trudu, aby ją oszukać, uznałaby ten list za żart. Ale to nie wchodziło w grę.
Klucz łatwo obracał się w zamku, ale szuflada się zacinała i żeby ją wysunąć, Kirstine musiała mocno szarpnąć. List leżał na samym wierzchu, rozpoznała go od razu. Gruba biała koperta.
Teraz otworzyła kopertę i rozłożyła list. Wydrukowano go na papierze o chropowatej strukturze, wyczuwalnej między palcami. Na samej górze kartki widniało coś w rodzaju wytłoczonego logo z różą w środku. Poniżej napisano złotymi literami: Szkoła Rosenholm.
Małe wzgórze leżało pośrodku polany, na której późnym latem kwitły wrzosy i rosły kurki. Na samym szczycie było ustawionych pięć dużych kamieni, niektóre z nich przewróciły się już kilkaset lat wcześniej i nikt obecnie nie pamiętał, czemu miały kiedyś służyć.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl