Avatar @agnieszka3211

Aneta Mazur

@agnieszka3211
5 obserwujących. 7 obserwowanych.
Kanapowicz od 12 lat.
Napisz wiadomość
Obserwuj
5 obserwujących.
7 obserwowanych.
Kanapowicz od 12 lat.

Cytaty

Wszystko byłoby fajne, gdyby nie to, że po jakimś czasie trawa jakby zabija. Dlatego szukam odpowiedzi. Chcę wiedzieć czy kontakt z trawą jest niebezpieczny, czy to sprawka jakiś złych istot i czy zagraża nam niebezpieczeństwo.
Życie w spokojnej dzielnicy po tym wieczornym incydencie zamieniło się w piekło na Ziemi. Istny koszmar. Ciekawe czy ta staruszka też musiała skądś uciekać? Jak wyglądało jej życie? Inność zawsze była, jest i będzie piętnowana, szczególnie w naszym kraju. I nieważne jest czy ta inność jest niebezpieczna dla tłumów. To bez znaczenia. Chętnie odwiedzę ją i porozmawiam jeszcze raz. Mam nadzieję, że Monika będzie chciała mi towarzyszyć. Jestem przekonany, że przypadły by sobie do gustu. Może nawet Monika zaczęłaby rozmawiać z naszymi roślinami i trawą? To byłoby bardzo interesujące.
Chyba wszystkie dziewczynki marzą o pięknym ślubie i białej długiej sukni z welonem. Malwina natomiast, będąc jeszcze małą dziewczynką, marzyła o mężu, który by nie pił i jej nie bił, bo picie i bicie było dla niej czymś chyba najgorszym, co może spotkać żonę ze strony męża. Czymś jedynie złym.
Tak. Wierzono w religię. Bo choć każdy wierzył rzekomo w tego samego Boga, to ten sam Bóg, w przypadkach poszczególnych ludzi, na co innego pozwalał, co innego rozumiał jako dobre i moralne, stosował dodatkowo różniące się między sobą systemy kar i nagród, a właściwie różniące się między sobą nagrody za takie same zasługi, jeśli przyjąć, że kar Miłościwy wszakże nie stosuje.
Malwina tak obracała pieniędzmi, że wszystko to, czym Błażej imponował Iwonie, potrafiła sama sobie zapewnić, zbierając grosz do grosza, nie paląc fajek i nie pijąc przesadnych ilości trunków. Tego też u niej nie znosił. Pouczała tylko, że to trucizna, że zdrowie traci… więc kłamał, że nie pali, nie pije i żyje cnotliwie.
Paliło się w jej głowie mdłe jeszcze, ale coraz bardziej jasne światełko pewności, że jej dotychczasowe istnienie zostało bardzo mocno ociosane z tego, co się jej słusznie należało, a na co zawsze próbowała jakoś zapracować… udowodnić… pokazać im… że i ona zasługuje na miłość.
To ona sprawiała mu ból! To ona dotykała potężnej rany! Nie ojciec! Tata był dobry! Bił tylko wtedy, gdy Błażej nie chciał… bił pasem po plecach i gdzie popadnie… ale tylko, kiedy Błażej był niegrzeczny. Gdy Błażej był grzeczny i nie oponował, ojciec był dobry. To matka! To ona była wszystkiemu winna! Bo to ona ich nie uchroniła! To kobieta była wszystkiemu winna!
Podjęłam decyzję. Chcę się zmienić! A właściwie - chcę chcieć się zmienić. Bo ile można żyć z taką zadymiarą emocjonalną? No właśnie. A ja żyję z nią już 29 lat! I tak sobie siedziałam i myślałam, aż wymyśliłam. A gdyby tak. terapią szokową zastosowaną na sobie samej, przez siebie samą, zmienić swój sposób myślenia? I dawaj się besztać! I dawaj siebie wyśmiewać! Aż do skutku. I wiecie co? W tym szaleństwie jest metoda!
Usiądź wygodnie Mróweczko. Jestem panią Psycholog, kształciłam się na renomowanej uczelni w twojej podświadomości. Potem ukończyłam czytany kurs psychoterapii. Długo się opierałaś, ale cieszę się, że w końcu zdecydowałaś się zmienić swoje życie. Na początek powiedz mi, ile masz lat?
Dziewczyno! Miałaś 19 lat, a zachowywałaś się jak 10-latka. Trzeba było zrobić mu taką samą awanturę, jak on tobie. Ochrzanić go, że się tak zachowuje. Przypomnieć, że jesteś dorosłym człowiekiem i nie życzysz sobie takiego traktowania. A nie przepraszać za to, że masz hasło w komputerze i tłumaczyć się, gdzie jesteś. Rozumiesz?
Nie zanudzając, przejdę do konkretów: alkohol, autoagresja, próby i tendencje samobójcze, depresja, nerwica, pograniczne zaburzenie osobowości, ataki paniki, niedojrzałość emocjonalna, lęk przed ludźmi i bliskością, problemy z wyrażaniem złości.
To właśnie jej – mojej Babci zawdzięczam pieczenie serników. I choć Ona zawsze piekła jeden i ten sam, tradycyjny, bez wprowadzania nowych składników, to właśnie jego smak, tego jedynego sprawił, że sernik podbił moje serce już chyba na całe życie.
Obudziła się i było to wolne budzenie, które przypominało mozolne gramolenie się z zachłannego, lepkiego, wciągającego ją do swojego wnętrza trzęsawiska. Potrzebowała dobrej chwili, by uświadomić sobie, gdzie jest i co się wydarzyło, że wczorajsza noc nie była tylko snem. Nie pamiętała, by śniła cokolwiek. Bolało ją nie tylko gardło, ale i podniebienie. Wywnioskowała z tego, że musiała krzyczeć przez sen. Niepamięć sennych rojeń, które mieć musiała, była jak mur odgradzający ją od rzeczywistości. Mur, który teraz, w świetle dnia, kruszył się i rozsypywał, zostawiając ją bezbronną, wystawioną na pastwę pamięci. Siedziała na łóżku podciągnąwszy, mimo bólu, kolana pod brodę, z uczuciem wewnętrznego odrętwienia. Chciała, by trwało ono bez końca. Nie mogła jednak nie rozmyślać o tym, co się wydarzyło. Pragnęła zepchnąć to w zakamarki swojej świadomości, do krainy niepamięci.
Posłuchaj – Bożena starała się panować nad swoimi emocjami. – Nie wpycham się na jej miejsce, nie chcę być nią. Chcę być z tobą, ale obok niej. Nie musisz i nie powinieneś nas porównywać. Jestem pewna, że twoich uczuć wystarczy i dla niej, i dla mnie, że ona chciałaby, byś był szczęśliwy. Przecież cię kochała, a jeśli się kocha, to pragnie się szczęścia tego drugiego. Zawsze. Ty i ja jesteśmy na granicy obłędu i zamierzam położyć temu kres! – mówiła rozwiązawszy mu krawat i rozpinając guziki koszuli. - To jest jakiś absurd! Nie odpowiadasz za moje życie. Za niczyje inne, poza własnym. Co ty wygadujesz?! Kochamy się, a ty nie chcesz przyjąć tego do wiadomości. Dlaczego?! Ze strachu, że coś może się nam nie udać?!
Jeżeli potrafisz o czymś marzyc, to potrafisz również tego dokonać. Goniąc za marzeniami w brazylijskich slumsach, odkryła, że istnieje jedyny sposób by ocalić swoje marzenia
Czy Adriano też należy do tego grona? – zapytałam nagle, zaskakując zarówno siebie jak i Kupidyna. - Niestety…. – odparł smutno Anioł. – I uśmierci jedną z was. – powiedział prawie szeptem. Zamarłam. Chyba nie powinnam o tym jeszcze wiedzieć. - Dlaczego? – zapytałam łamiącym się głosem. - Bo jedna z was nie będzie mu dłużej potrzebna. Jedna musi oddać życie za drugą. – w oczach stanęły mi łzy. – A teraz wybacz, ale chyba nie powinienem był ci tego mówić. – „No chyba nie” pomyślałam. – Muszę już iść, bo Adriano i Banan odkryją, że tu jestem. – ucałował mnie w policzek i wyleciał przez okno, żegnając się jeszcze ze mną. Jak nigdy.
Jednak nawet ona, wyczulona na aurę tajemnicy i magii, stwierdzała, że ewidentnie coś ciężkiego i nieopisanego – jakieś dziwne napięcie – istotnie wisi tu w powietrzu. Jak się dyskretnie dopytała przy bilardzie i piwku studentów jej nowego uniwersytetu (oczywiście, to oni stawiali), poczucie to potęgowało się wśród miejscowych oraz przyjezdnych i spiętrzało przed dniami Beltaine i Samhain.
Od antyku po średniowiecze, rozwijała się wiara w sprawczą moc słowa, zamkniętego w mistycznych formułach i figurach, w które je wpisywano. Wzajemne obroty sfer niebieskich, którymi zarządzali aniołowie, ukazywały los i wolę Bożą wobec nowo narodzonego człowieka.
Sąsiadujący z wyspą od północy ogromny teren zardzewiałych bocznic kolejowych, dziki i zarośnięty chaszczami, był niedostępny i starannie ogrodzony. więcej
Ujrzałem gwiazdy przed oczami i jasne światło, a następnie zacząłem tracić świadomość. Nie byłem w stanie trzeźwo myśleć, zaś mój stan był krytyczny. Wypuściłem z ręki swój kord, który z dźwięcznym metalowym stukotem legł na podłodze. Kilka sekund po nim, moje ciężkie ciało również zrównało się z ziemią.
Świadomość ludzi nic z tego nie pamięta, zaś same walki nie są w ogóle krwawe. Tu chodzi tylko o psychiczne nastawienie. Nie rozumiem tylko jednego. Czemu ktoś taki jak ty się temu oparł.
Podobało mi się tempo działania i zdecydowanie tych ludzi. Nie było żadnego zbędnego gadania, tylko pełne skupienie na tym co robili. Zaś ja psychicznie byłem gotów jak nigdy wcześniej. Powoli zacząłem zasypiać tracąc świadomość.
Łzy nie pomogą Jeszcze na niebie jaskółki tańczą jeszcze świat się złotem mieni plaża grzeje pomarańczą połyskując wśród promieni. Lato wciąż nam jeszcze trwa fale masują i głaszczą brzeg ciało wachluje ciepły wiatr łagodząc smutek, tęsknotę i gniew. Żal, który w sercu mam nawet łzy mu nie pomogą tak, jak nikt nie zatrzyma fal tak świat i tak pójdzie swoją drogą.
Bizneswoman – żart Kupię za ciasne getry sobie i różowy, jedwabny beret, jak kwiat będzie sterczał na głowie, wystroję się, jak gwiazda w niedzielę. Trzeba z modą naprzód iść, na głowie wygolę sobie łyse miejsca, jeśli nie pasuje coś – to nic, ale będę seksi i modniejsza! Coś muszę dla siebie zrobić, jako bizneswoman od Versace będę w wysokich szpilkach chodzić, ale z laską, żeby się nie przewracać.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl