Z literaturą erotyczną jest trochę jak z disco-polo, niby nikt nie zna, a każdy kojarzy przynajmniej kilka tytułów. Ten gatunek od zawsze budzi wiele sprzecznych reakcji, jedni go uwielbiają, inni najchętniej spaliliby na stosie. Nie można mu jednak odmówić rosnącej popularności i… co najmniej kilku oklepanych absurdów, czy wyświechtanych schematów. To jak, rzucimy na nie okiem?
Uwaga, serwowany produkt jest gorący!
Ponieważ ostatni artykuł dotyczący
absurdów wzbudził sporo kontrowersji i niejednego obruszył, tym razem pozwolę sobie zacząć od zastrzeżeń. Przede wszystkim, ten tekst ma mieć charakter humorystyczny. Podane przykłady stanowią efekt moich osobistych obserwacji i nie dotyczą wszystkich książek z danego gatunku, a jedyne przytaczają najczęściej pojawiające się trendy. Przede wszystkim zaś artykuł nie prezentuje stanowiska portalu. Stanowi jedyne bardzo subiektywny punkt widzenia kogoś, kto z tego gatunku przeczytał więcej, niż gotów jest się przyznać. Zaczynamy!
1. Cztery razy po dwa razy…
Nie jestem do końca pewna, czy mnie to bardziej przeraża, czy intryguje. Intensywność i częstotliwość akcji (wiecie, o czym mówię) może niejednego wprawić w kompleksy! A bohaterowie nie dość, że nie tracą zainteresowania sobą dniami i nocami, to jeszcze nie wykazują śladów zmęczenia, tudzież innych nieestetycznych dolegliwości. Nic tylko pozazdrościć!
2. Pożądanie od pierwszego wejrzenia
Miłość? Nie! To już było! Dziś zapowiadają silne wyładowania energetyczne między dwójką zupełnie nieznanych sobie bohaterów! Uwaga, każdy przypadkowy dotyk (który przypadkiem zawsze musi się pojawić w fabule) powoduje napięcie zdolne przepalić niejedne styki, a już na pewno te odpowiedzialne za racjonalne myślenie. Nie znają się, nie lubią, a mimo to muszą ponownie zweryfikować niektóre zagadnienia z anatomii. Magia? Gdzieżby, czysta chemia i fizyka!
3. Przez te oczy szalone…
W literaturze erotycznej bohaterowie potrafią osiągnąć niejedną pozycję… samym spojrzeniem! Postaci damskie obowiązkowo i regularnie muszą przewracać oczami. Bez tego po prostu nie przejdzie się castingu na główną rolę. Tymczasem panom koniecznie „ciemnieją oczy z pożądania”. Nie pytajcie mnie, co to znaczy, nie wiem i poważnie zastanawiam się, czy nie jest to z mojej strony jakieś intymne wyznanie. Bo to taka metafora… prawda?
4. Bo to co nas podnieca…
Internetowa plotka głosi, że największym absurdem „50 twarzy Greya” jest to, że bohaterka dostaje pracę od razu po studiach. Ten motyw zaskakująco dobrze przyjął się w branży. I nie, nie chodzi o prędkość w zatrudnieniu, bardziej fakt, że to On musi występować w tej relacji jako pan i władca, a Ona biedna, pokrzywdzona i koniecznie zatrudniona w jego firmie. Czy na sali jest PIP?
Dziwi również to, jak mało powieści odwraca te schematyczne role. Kilka razy słyszałam, że… odmienny układ nie jest ciekawy. Zgadzacie się z tym?
5. Zamiast ciacha… ciepłe kluchy!
Motyw złego chłopczyka i niegrzecznego kochanka, który kolekcjonuje dziewczyny jak Pokemony stanowi swojego rodzaju „klasykę gatunku”. Gorzej, że dość często pomysł ten jest sprany i nijaki, niczym wielokrotnie kserowany skrypt z wykładów, w których od lat nie zmienił się nawet jeden przecinek. Kiedyś było nieźle. Jednak nie ma nic gorszego niż bad boy, który ma renomę rozpustnika i bezecnika, a po spotkaniu naszej bohaterki myśli tylko niej i nagle nie w głowie mu żadne inne egzemplarze. Potem już tylko serenady, róże i romantyczne kolacje. Typowa kolej rzeczy, jak sądzę…
6. Nie lubię cię, dlatego weź mnie przytul!
Gdyby fikcyjni panowie poczuli się urażeni, to już spieszę ze schematem dotyczącym niegrzecznych dam. Bohaterki koniecznie muszą być złośliwe i pyskate. Docinki urosły do rodzaju gry wstępnej, a „ostry język” stanowi obowiązkową cechę każdej niewiasty pragnącej usidlić playboya. Tak dowodzą książki!
7. W kupie raźniej
Tymczasem za nim zawsze pędzą tłumy. Mam podejrzenie, że za każdym razem te same. Kreacje bohaterek, które pojawiają się tylko po to, by pokazać, jakie nasz rozrabiaka ma powodzenie, są tak sztampowe, że to prawdopodobnie zawsze te same osoby. Wynajmowane i podsyłane na odpowiedni „plan”.
8. Nie oceniaj książki po klacie
Jednak spójrzmy prawdzie na tors! Po oczach bije dość schematyczne podejście do projektowania okładek. Czarne tła, a na nich zamyślony, półnagi przystojniak dość długo dominowały księgarniane półki. Tymczasem nie zawsze złoto co się rozbiera, czy jakoś tak…
9. Mów mi brzydko
Ponoć kobiety najbardziej kręcą słowa, tylko… czemu przekleństwa? Czasami mam wrażenie, że istnieje jakoś erotyczny słownik obowiązujący przy pisaniu powieści. Bohaterki zazwyczaj w niewybrednych słowach wyrażają swoje potrzeby, a panowie nie pozostają im dłużni. Sceny erotyczne nie są łatwe, jednak najczęściej mamy albo metaforyczną poezję, albo anatomiczną dokładność. Chętnie przeczytałabym coś napisanego w inny sposób. Da się, owszem, ale jakoś takie książki nie goszczą na listach najchętniej kupowanych pozycji. Przypadek?
10. Im więcej krytyki, tym lepsza sprzedaż
Nikt nie widział, nikt nie czytał, a każdy zna szczegóły. A potem tworzą kontynuacje, adaptacje i powieści opisujące akcje z perspektywy recepcjonistki hotelowej, która sprzątała pokój po miłosnych spotkaniach. Zapewne nie było łatwo. Ku powszechnemu oburzeniu te książki również biją kolejne rekordy na listach bestsellerów, ale przecież nikt ich nie lubi! Prawdopodobnie czytane są z powodów czysto służbowych. Z pewnością.
A co Was zaskakuje w literaturze erotycznej? Tak, wiem, nikt nie czytał, ale może w kolejce do kasy przez zupełny przypadek przeczytaliście kilka stron? Ewentualnie dziewczyna zmusiła do upojnego seansu z nowością na Netflixie? Pani w bibliotece pomyliła książki? Wypadki chodzą po ludziach. Tym razem nie pytam o powody, ale o wrażenia! Jakie są Wasze?
Dominika Róg-Górecka